Chciałam zrobić gołąbki, a wyszła... lasagne!
Składniki lasagne mają się nijak do tego, z czym nam się to danie kojarzy, co jednak nie jest w żadnym wypadku jego wadą. Przekonają się o tym śmiałkowie, którzy zechcą spróbować lasagne z kapusty!
Składniki:
- filiżanka niepalonej kaszy gryczanej
- pół filiżanki kaszy jaglanej
- filiżanka suszonych grzybów
- mała cebula
- natka pietruszki
- sól i pieprz do przyprawienia grzybów
- 6 dużych liści kapusty włoskiej
Sos:
- 2 łyżki razowej mąki żytniej
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- pół łyżeczki soku z cytryny
- łyżeczka pasty miso
- 1,5 filiżanki bulionu roślinnego albo wywaru warzywnego
- 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
Kaszę gryczaną i jaglaną płuczemy i wrzucamy do gotującej wody, w której wcześniej płukały się grzyby (najlepiej namoczyć je na noc). Można też dodać 2cm kawałek wodorostu wakame, żeby wzbogacić wartości odżywcze potrawy. Na patelni rozgrzewamy oliwę i podsmażamy na niej drobno posiekaną cebulę, po czym dodajemy grzyby i dusimy wszystko ok. pół godziny.
Po upływie tego czasu grzyby przyprawiamy odrobiną soli i pieprzu i przekładamy do garnka, w którym gotuje się kasza. Dodajemy posiekaną natkę pietruszki, mieszamy dokładnie wszystkie składniki i gotujemy jeszcze przez 5 minut. Równolegle zagotowujemy wodę do gotowania liści kapusty włoskiej - użyjemy tych największych, zewnętrznych liści. Gotujemy je ok. 30-40 minut.
Sos przygotowujemy w następujący sposób:
na dno rondelka wlewamy dwie łyżki oliwy i rozgrzewamy ją, po czym wrzucamy 2 łyżki mąki razowej i energicznie mieszamy, żeby oba składniki połączyły się.
Do tak przygotowanej zasmażki wlewamy 2 filiżanki wywaru lub bulionu z rozrobioną w nim łyżeczką pasty miso. Cały czas mieszając gotujemy sos na małym ogniu przez 4-5 minut, pod koniec dodajemy gałkę i sok z cytryny.
Dno i boki naczynia żaroodpornego smarujemy oliwą i polewamy sosem. Na dnie układamy dwa liście kapusty i wykładamy na nie warstwę kaszy z grzybami, polewamy sosem. Podobnie układamy koleją warstwę, którą przykrywamy liśćmi i znów polewamy sosem. Tak przygotowaną lasagne wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni i zapiekamy pod przykryciem 20 minut.
Pycha! I pięknie się prezentuje!
Dlaczego makrobiotyka?
Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz