Mochi jest potrawą leczniczą: pomaga w stanach ogólnego osłabienia, anemii, jest łatwo strawne i dlatego znakomicie nadaje się dla osób w okresie rekonwalescencji. Matkom karmiącym piersią pomaga wytworzyć wystarczającą ilość mleka wysokiej jakości. Przy wszystkich swoich zaletach mochi jest bardzo łatwe w przygotowaniu.
Głównym (i najczęściej jedynym) składnikiem mochi jest słodki pełnoziarnisty ryż. 3 filiżanki ryżu gotujemy na małym ogniu w 5 filiżankach wody z dodatkiem 1/2 łyżeczki soli przez 2-3 godziny. Następnie ryż przekładamy do miski i ucieramy drewnianym tłuczkiem tak długo, aż wszystkie ziarna pękną i powstanie pasta.
W czasie ucierania skrapiamy ryż wodą, aby się nie lepił do tłuczka. Cały sekret właściwości mochi tkwi właśnie w ucieraniu, więc warto się postarać i zrobić to jak najdokładniej :)
Z pasty formujemy kuleczki lub kotlety, które możemy spożywać bezpośrednio lub później usmażyć, upiec lub dodać do zupy (np. miso).
Aby wzmocnić lecznicze właściwości mochi można przed końcem ucierania dodać świeżych lub suszonych liści bylicy albo pokrzywy. Mochi można podawać polane sosem shoyu albo obtoczone w orzechach lub nasionach (np. siemienia lnianego, sezamu) i usmażone/upieczone.
Dlaczego makrobiotyka?
Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.
Czy można ten ryż poprostu wrzucić do blendera zamiast ucierać ręcznie??
OdpowiedzUsuńTeoretycznie tak, ale praktycznie to nie będzie to samo - inna energia, inny smak, inne właściwości. Podobnie jest z innymi potrawami - np. gomasio zmielone w młynku jest zupełnie inne niż mieszane w moździerzu, a kotlety ze zbóż, warzyw i fasolek mielone ręcznie przez maszynkę do mięsa są nieporównanie lepsze niż te miskowane w blendzerze. W blenderze trzeba dodawać wody, co zmienia strukturę i wałściwości danego pokarmu (więcej energii jin).
Usuń