Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


czwartek, 30 września 2010

Pomysł na smakowite śniadanie

Jak co wieczór planuję jutrzejszy jadłospis. W tym tygodniu na śniadanie jadaliśmy albo głównie kremy ze zbóż i owsiankę, więc czas na zmianę i jutro zrobimy makrobiotyczne naleśniki - bez mleka i jajek.
Ciasto przygotowujemy z mąki gryczanej (może być też kukurydziana, albo żytnia razowa z domieszką jednej albo drugiej) i letniej przegotowanej wody, proporcje najlepiej ustalić samemu.

Jak osłodzić sobie życie ;)

Dzisiaj przepis na mus z dyni i jabłek - zaznaczam, że do przygotowania nie potrzebujemy ani grama cukru, a mus będzie przesłodki!
Oto moja propozycja: bierzemy 2 kg jabłek (najlepiej ekologicznych albo z pewnego źródła) oraz ćwiartkę dużej dyni (proporcje mogą być różne, w zależności od tego, czy ktoś preferuje smak jabłek czy dyni, ja zrobiłam pół na pół).

wtorek, 28 września 2010

A gdy padać nie przestaje - deser!

Postanowiłam zaszaleć i napisać jeszcze jednego posta. W końcu nigdy nie wiadomo, czy jutro nie wyjdzie słońce, a może nawet temperatura zrobi się wyższa i będzie można pójść pobiegać zamiast stukać w klawiaturę.
No więc korzystając z tego, że jest ciemno, zimno i pada, i trzeba siedzieć w domu przedstawię propozycję na makrobiotyczny deser - kulki migdałowe.

Jak poprawić sobie nastrój w deszczowy dzień?


Dziś jest jeden z tych dni, kiedy po prostu nie chce się wstać z łóżka, albo - jeśli jakimś cudem udało się nam z niego poderwać - tylko szuka się okazji, żeby znów się położyć.
To co się dzieje za oknem przyprawia o dreszcze: padający bez przerwy deszcz, porywiste podmuchy zimnego wiatru itd. Gdy do tego wszystkiego dochodzą jeszcze złe wieści, to nie ma co czekać na dalsze pogarszanie się nastroju, tylko do garów!
Na deszczowy zimny dzień najlepsza będzie potrawa zapiekana.
Proponuję makrobiotyczne "pączki".

poniedziałek, 27 września 2010

Qulinaria - moje przepisy

Dziś dodaję strony z przepisami. Ze względów praktycznych zdecydowałam, że umieszczę ich kilka, każda będzie zawierać pomysły na różnego typu posiłki. W ten sposób łatwiej będzie znaleźć to, czego się w danym momencie szuka. Uwaga - przepisy tylko i wyłącznie wegańskie! Mam nadzieję, że osoby, które nie są weganami nie zniechęcą się na wstępie i nie zamkną strony. Proszę mi wierzyć, że od niejedzenia mięsa nikt jeszcze nie umarł, a dieta bezmięsna jest dla zdrowia najkorzystniejsza. Poza tym warto eksperymentować w kuchni, żeby poznać nowe smaki i inną, niż nasza zachodnia, kulturę jedzenia. Jeśli jeszcze się wahacie przed przejrzeniem przepisów, to na zachętę powiem, że nawet najbardziej zagorzali mięsożercy przyznali, że posiłki makrobiotyczne są wyśmienite.

niedziela, 26 września 2010

Dlaczego makrobiotyka?


Chyba zacznę od tego, dlaczego postanowiłam zostać makrobiotyczką.
O makrobiotyce dowiedziałam się na początku tego roku od pana K., od którego kupowałam zioła i preparaty ziołowe z Peru. Był on drugą osobą, która uświadomiła mi związek pomiędzy moją chorobą – rakiem piersi a odżywianiem. I to on polecił mi książki autorstwa Elaine Nussbaum i Małgorzaty Godlewskiej będące świadectwem ich powrotu do zdrowia. Obie autorki zastosowały dietę makrobiotyczną (łącznie z innymi „zabiegami” takimi jak np. masaż shiatsu) i to głównie ona przyczyniła się do ich sukcesu. Właściwie od początku czułam, że makrobiotyka to właściwy wybór, ale jeszcze przez dłuższy czas nie byłam gotowa, aby tak radykalnie zmienić moje odżywianie i życie.