Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


sobota, 30 marca 2013

Pomarańczowy "sernik" z nerkowców


Kolejny przepis ze strony Rawmazing, który wczoraj wypróbowałam. Nie jest zbyt pracochłonny, a za to bardzo efektowny. No i ten smak... Rozkosz dla podniebienia i po jednym kawałku trudno jest zachować umiar. Żaden tofurnik, nie może się z nim równać!


piątek, 29 marca 2013

Super szybkie ciasteczka z nasion

Bardzo mi się spodobało wyrażenie "I have a sweet tooth", które pojawiło się w jednym z wpisów na Rawmazing (po prostu uwielbiam tę stronę). Autorka przepisów jest geniuszem kulinarnym, a do tego ma świetne zdjęcia i dobre teksty. I ma "sweet tooth" - jest łasuchem, do czego sama się przyznaje. A ja, dzięki tej jej skłonności, mogę szaleć w kuchni przygotowując doskonałe surowe desery i ciasta.
Jeszcze się nie zdarzyło, żebym po odwiedzeniu Rawmazing nie zamknęła się na cztery spusty i kilka godzin w kuchni. Zawsze znajduję jakiś przepis, który mnie zainspiruje, i który koniecznie muszę wypróbować. Co niezwykłe, samo "gotowanie" daje mi tyle przyjemności, co potem kosztowanie tych cudowności, które wychodzą spod mojej ręki. Dzisiaj spędziłam w kuchni prawie 6 godzin i miałam wielką frajdę (uwielbiam tworzyć w kuchni coś nowego), a potem ogarnęło mnie wielkie zmęczenie - poczułam się jakby ktoś mi odciął dopływ energii... Ale efekty są fantastyczne i pyszne, i zdjęcia też wyszły dobre, pomimo kiepskiego światła. Zrobiłam tyle deserów, że nie zjemy ich przez Święta :)
Dzisiaj pierwszy z serii przepis na deser raw. Doskonały na każdą okazję, a szczególnie na teraz, kiedy jedzenie jest tak mało wartościowe - warzywa stare i wyschnięte na wiór (aż nie chce się ich jeść...), a owoców brak (cytrusy się nie liczą).
Super szybkie ciasteczka, które proponuję za autorką strony Rawmazing*, są bardzo energetyczne i wartościowe, z uwagi na zawartość nasion dyni, słonecznika, siemienia lnianego i kakao, a ich przygotowanie zajmuje kilka minut.




sobota, 9 marca 2013

Deser z nasion chia

Chia, inaczej szałwia hiszpańska, należy do tzw. superfoods i często jest uznawana za najbardziej odżywczy i energetyczny pokarm jaki występuje w przyrodzie.
Po raz pierwszy dowiedziałam się o jej istnieniu na stronie Rawmazing, a potem czytałam o jej niesamowitych właściwościach w książce "Urodzeni Biegacze". Ma ona również stałe miejsce w diecie jednego z najlepszych biegaczy na świecie, ultramaratończyka i weganina Scotta Jurka (przepisy z chia pojawiają się w jego książce pt. "Jedz i biegaj").