Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


poniedziałek, 8 grudnia 2014

Smutna starość

Czy zastanawialiście się kiedyś nad swoją starością? Podejrzewam, że tak. I większość z Was nie kojarzy jej raczej z dobrym etapem w życiu. Przekonanie, że starość jest "do niczego", że musi upłynąć w niedostatku i chorobie, jest oczywiście błędne. Jednak zwykle taka właśnie ona jest, bo wszystko, co nas w życiu spotyka, jest projekcją naszych własnych oczekiwań i przekonań.
Makrobiotyczny styl życia, prowadzony już od młodości, jest gwarancją zachowania dobrego zdrowia, jasnego umysłu i twórczej motywacji, a także osiągnięcia mądrości i rozwoju duchowego w jesieni i zimie życia. Jest to chyba najlepszy powód, by o siebie naprawdę dbać, i najlepszy cel, jaki może nam przyświecać.
Taka jest moja refleksja po bezowocnym przeszukiwaniu polskiego internetu z zamiarem kupienia bielizny dla mojego 86-letniego dziadka. Nie istnieje pojęcie "bielizny dla seniora", żaden sklep specjalistyczny nie oferuje bezuciskowych, bezszwowych majtek ani kaleson, które byłyby odpowiednie dla delikatnego starego ciała pokrytego skórą cienką jak papier. Mam wrażenie, że seniorzy w Polsce nie noszą normalnych majtek, a jedynie pieluchomajtki, bo z zakupem tych drugich nie ma najmniejszego problemu...
Ogólnie rzecz biorąc, jest parę sklepów internetowych "dla seniorów", ale gdy przejrzy się ich ofertę, to ma się wrażenie, że senior znaczy kaleka lub obłożnie chory. Taka oferta też jest potrzebna, ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego pozamedyczne potrzeby starych ludzi są całkowicie pomijane. Czy to z powodu biedy? Chyba niezupełnie, bo przecież wśród seniorów są też ludzie dobrze sytuowani, których stać na zapłacenie 50% więcej za bieliznę.
Myślę, że spychanie potrzeb ludzi starych na margines to wielki błąd, który obróci się przeciwko nam wszystkim. Teoretycznie każdy z nas będzie kiedyś seniorem, dlatego dbajmy o siebie, miedzy innymi po to, aby w wieku lat 80 i więcej móc nosić wygodną bieliznę zakupioną w zwykłym sklepie, bo alternatywą będą pieluchomajtki.