Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


czwartek, 9 lutego 2012

Zapiekanka z kaszy jaglanej z pieczarkami

Składniki:
- 4 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
- 150 lub 200 g pieczarek
- duża cebula
- 1/2 filiżanki mąki pełnoziarnistej (pszennej, orkiszowej)
- wywar pozostały od duszenia pieczarek
- szczypta soli, łyżeczka cząbru
- 2 łyżki sosu shoyu lub tamari


Kaszę gotujemy w 2,5 większej ilości wody ok. 30 minut.
Pieczarki kroimy w plastry, cebulę szatkujemy. 
Na patelni rozgrzewamy odrobinę oleju i wrzucamy pieczarki i cebulę. Dusimy je pod przykryciem na małym ogniu ok. 20 minut.
Po tym czasie pieczarki i cebulę odsączamy i przekładamy do rondla, a wodę, w której się dusiły, zlewamy do szklanki.
Do rondelka wsypujemy mąkę i mieszając dokładnie obtaczamy w niej warzywa.
Rondelek umieszczamy na małym ogniu, wlewamy do pieczarek wodę i dokładnie mieszamy, żeby nie powstały grudki.
Wszystko razem dusimy pod przykryciem przez kilka minut, aż powstanie gęsty sos, po czym dodajemy 2 łyżki shoyu lub tamari oraz przyprawy i mieszamy.
Kaszę przekładamy na wysmarowanego oliwą/olejem naczynia żaroodpornego, nakłuwamy widelcem i polewamy sosem pieczarkowym.
Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni i zapiekamy przez ok. pół godziny.
Smacznego!

Przepis (z kilkoma modyfikacjami mojego pomysłu) pochodzi z książki "Odżywianie dla zdrowia" Paula Pitchforda.

wtorek, 7 lutego 2012

Deser czekoladowy z prosa

Proso, które w kuchni wykorzystujemy pod postacią kaszy jaglanej, to bardzo "wdzięczne" zboże. Można z niego zrobić właściwie wszystko, od kotletów, przez pasztety, kremy i różnego rodzaju dania jednogarnkowe aż po desery i ciasta.
Moje łaknienie słodyczy wzrasta chyba wraz ze spadkiem temperatury, bo w ostatnich dniach/tygodniach mogłabym zjadać tabliczkę czekolady (gorzkiej, of course) dziennie...
Ale wiadomo, nadmiar cukru i smaku słodkiego w ogóle szkodzi, trzeba więc jakoś sobie radzić.
Deser, który proponuję, zaspokoi nawet największego łasucha, a przy tym jest po prostu zdrowy.

Składniki (na 3-4 porcje):
- 2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
- mus gruszkowy
- garść namoczonych rodzynek
- pół tabliczki gorzkiej czekolady (min. 70% masy kakaowej)
- kilka łyżek mleka sojowego (niesłodzonego) lub mleka zbożowego
- ew. posiekane, uprażone na suchej patelni orzechy lub migdały
Kaszę gotujemy w 2,5 większej ilości wody.
Dwie duże gruszki obieramy, kroimy na plastry i wrzucamy do rozgrzanego rondelka, dodajemy odrobinę wody i dusimy pod przykryciem kilkanaście minut na małym ogniu.
Rodzynki zalewamy wrzątkiem, a bezpośrednio przed dodaniem do deseru, odsączamy z wody.
Kaszę i mus miksujemy na gładką masę dolewając nieco mleka sojowego/zbożowego, aby uzyskać konsystencję gęstego budyniu.
Na dno małego rondelka wlewamy odrobinę mleka, a następnie wrzucamy kawałki czekolady. Gdy zacznie się one topić energicznie mieszamy dolewając nieco mleka, aby czekolada była płynna (ale nadal gęsta).
Kaszę wykładamy do pucharków porcjami, a każdą porcję polewamy czekoladą i posypujemy rodzynkami lub/i orzechami.
Smacznego!

niedziela, 5 lutego 2012

Kotlety z owsa

Do wariacji związanych z przygotowaniem wegańskich i makrobiotycznych kotletów ze zbóż dołączam przepis na kotlety z owsa.
W sam raz na zimne dni, które nastały dokładnie w momencie gdy wszyscy myśleliśmy, że zima w tym roku odpuściła. Owies ma działanie silnie rozgrzewające, więc będzie w sam raz na te okoliczności pogodowe...

Przygotowanie:
Ziarno owsa namaczamy na noc z odrobiną soku z cytryny lub wody od ogórków kwaszonych, żeby wypłukać fityniany, które występują w pełnych ziarnach i upośledzają wchłanianie wapnia.
Następnego dnia ziarno płuczemy i gotujemy z dodatkiem wodorostu kombu lub wakame na małym ogniu (ok. 1,5-2 godz.).
10 cm kawałek pora i sporą cebulę kroimy na średniej wielkości kawałki i dusimy na odrobinie oliwy, aż do zeszklenia.
2 szklanki ugotowanego owsa, odsączonego z nadmiaru wody (zostawiamy ją do wykorzystania w kuchni), mielimy na gładką masę. Następnie dodajemy warzywa, kawałek startego imbiru, 2 łyżki sosu shoyu lub tamari i łyżeczkę tymianku. Wszystkie składniki mieszamy.
Aby ciasto miało bardziej zwartą konsystencję dodajemy (w miarę potrzeby) zmielone płatki owsiane. Formujemy kotlety, które pieczemy w piekarniku lub smażymy na odrobinie oleju (np. sezamowego).
Pychota:)