Ten post powstał z myślą o tych wszystkich, którzy zainteresowali się makrobiotyką i chętnie wprowadziliby do swojej diety pewne jej elementy (a może myślą o zupełnym „przejściu” na makrobiotykę), gdyby nie obawa, że wiąże się to ze spędzaniem długich godzin w kuchni i większymi wydatkami.
Oba przekonania są jednak błędne.
Pierwszym krokiem w przejściu na makrobiotykę jest skompletowanie produktów, które stanowią ważny składnik codziennej diety, a które dostępne są tylko w sklepach ze zdrową żywnością, np. sosy sojowe tamari i shoyu, pasta sojowa miso, fasola adzuki lub wodorosty. Chciałabym jednak zaznaczyć, że można gotować makrobiotycznie nawet, jeśli tymczasowo nie mamy dostępu do tych „specjalistycznych” produktów. Jedną z zalet makrobiotyki jest to, że pyszny posiłek można przygotować właściwie z czegokolwiek, co akurat mamy pod ręką (np. pilaw ryżowy, warzywa nituke, pasta z soczewicy, kotlety z prosa itp.).
Ważne jest tylko, żeby były to pełnowartościowe produkty, a zaliczamy do nich żywność nierafinowaną (nie stosujemy cukru, białego ryżu, białego makaronu ani białej mąki) i wszystko to, co można przechowywać bez utraty energii i wartości odżywczych, czyli pełne ziarna, kasze, fasole oraz sezonowe i lokalnie uprawiane świeże warzywa i owoce (zobacz wpis: zboża głównym pokarmem makrobiotyka oraz co jedzą makrobiotycy).
Dla osób, które niechętnie gotują, zachętą może być fakt, że kuchnia makrobiotyczna jest bardzo prosta – wystarczy dosłownie wymieszać ze sobą 2-3 składniki, aby uzyskać bardzo smaczne i zdrowe danie (np. sam pełnoziarnisty ryż może stać się wyśmienitym daniem, gdy posypiemy go gomasio), po którym będziemy czuli przypływ energii zamiast powszechnie odczuwanego odpływu:). Zachęcam do przejrzenia przepisów, aby przekonać się, że nie trzeba rozwijać jakichś specjalnych umiejętności kulinarnych, żeby przygotować coś naprawdę dobrego. Naturalnym następstwem studiowania i stosowania makrobiotyki jest intuicja i kreatywność w kuchni.
Makrobiotyka wymaga zaangażowania w planowanie posiłków, od którego zdążyliśmy odwyknąć, od kiedy dostępne stały się różnorakie półprodukty (mrożonki, konserwy, żywność pasteryzowana, o daniach typu instant nie wspominając). Jeśli tego typu żywność biostatyczna lub biobójcza (klasyfikacja według książki „Energia życia, energia pożywienia” Bożeny Żak-Cyran) przeważa w diecie, to z pewnością nasze życie nie będzie ani wolne od chorób, ani długie, bo to gwarantuje tylko dieta oparta na żywności biotwórczej i bioaktywnej.
Posiłki dobrze jest planować z wyprzedzeniem (w moim domu każdego wieczoru decydujemy jak będzie wyglądało nasze menu na dzień następny) nie dlatego, że nie będziemy mieli ich z czego ugotować lecz z tego powodu, że większość stosowanych w makrobiotyce pokarmów wymaga jakiegoś wstępnego przygotowania, np. ziarna zbóż i rośliny strączkowe namaczamy na noc. Niektóre potrawy wymagają długiego czasu gotowania, jak np. ziarna owsa (2-3 godziny) lub congee (4-6 godzin). Nie powinno to jednak stanowić problemu, gdyż potrawy te nie wymagają „doglądania” i w czasie ich gotowania możemy się poświęcić innym zajęciom.
Co do kosztów, to tylko pozornie są one wyższe niż przy stosowaniu tradycyjnej diety. Gdy zrezygnuje się z codziennie kupowanych produktów, które do tanich nie należą takich jak mięso, jogurty, sery, pomidory i ogórki szklarniowe kupowane w zimie, owoce cytrusowe, itd. (po prostu przyzwyczailiśmy się do ich cen), to okaże się, że stosowanie makrobiotyki wcale nie jest kosztowne. Pomyślmy też, ile pieniędzy wydajemy na słodycze, alkohol i używki takie jak kawa czy papierosy, które niszczą nasze zdrowie, a trzeba dodać, że ich spożywanie odbija się nie tylko na ciele, ale i na umyśle. Z żywnością jest podobnie jak z ubraniami – jeśli chcemy kupić produkt bardziej wartościowy, musimy wydać więcej.
Włączenie elementów makrobiotyki do codziennej diety wzbogaci ją i z pewnością będzie korzystne dla naszego organizmu, ale tylko całkowita zmiana dotychczasowego stylu odżywiania i życia na makrobiotyczny gwarantuje wzmocnienie zdrowia i przywrócenie sił witalnych. Nową dietę należy wprowadzać stopniowo, gdyż przyzwyczajeń kształtowanych w ciągu całego życia nie da się zmienić z dnia na dzień.
Na koniec przytoczę zdanie z książki „Miłość, medycyna i cuda” B. Siegla:
„To w jaki sposób się odżywiamy, ile czasu poświęcamy na sen, ruch, relaks, czy palimy papierosy, czy pijemy alkohol świadczy o tym, jak dbamy o życie”.
Wszystkich tych, którzy kochają życie i chcą je przeżyć w zdrowiu i zachować jak najdłużej, zachęcam więc do korzystania z makrobiotyki. Nawet stopniowe i pozornie nieznaczne zmiany w sposobie odżywiania (np. spożywanie pełnoziarnistego ryżu zamiast białego, podobnie z mąką i makaronami) będą miały dla naszego organizmu ogromne znaczenie. Pamiętajmy też, że ciało odwdzięczy się nam za wszystko dobre, co dla niego robimy.
Dlaczego makrobiotyka?
Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gdzie zaopatruje się Pani w produkty makrobiotyczne? Może Pani polecić jakieś sklepy?
OdpowiedzUsuńRzadko kupuję przez internet, bo mam to szczęście, że w sąsiednim miasteczku (Puszczykowo pod Poznaniem) działa świetnie zaopatrzony sklep ze zdrową żywnością. Wcześniej byłam "skazana" na zakupy w Poznaniu (mogę polecić sklep Vita Natura na ul. Zeylanda), ale zawsze był problem z dojazdem, bo to ścisłe centrum, o parkowaniu nie wspominając. Jak wspomniałam rzadko kupuję w internecie, ale chyba zacznę, bo mąż znalazł sklep, który sprzedaje hurtowo i ceny są ZNACZNIE niższe (nawet o 50%). Mogę podać ich stronę www, gdyby była taka potrzeba. Warzywa, owoce, kasze i fasole kupuję najczęściej w Wiem co jem, które działa na terenie Poznania i okolicznych gmin. Dostarczają żywność prosto od rolników i jakość jest faktycznie lepsza, w porównaniu z produktami z supermarketu.
UsuńProszę o nazwę sklepu z Puszczykowa.
Usuń" Jak wspomniałam rzadko kupuję w internecie, ale chyba zacznę, bo mąż znalazł sklep, który sprzedaje hurtowo i ceny są ZNACZNIE niższe (nawet o 50%). Mogę podać ich stronę www, gdyby była taka potrzeba. "
UsuńMogę prosić o podanie strony www?