Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


piątek, 21 stycznia 2011

Ile czasu zajmuje i ile kosztuje makrobiotyka (czyli post dla tych, którzy się wahają;))

Ten post powstał z myślą o tych wszystkich, którzy zainteresowali się makrobiotyką i chętnie wprowadziliby do swojej diety pewne jej elementy (a może myślą o zupełnym „przejściu” na makrobiotykę), gdyby nie obawa, że wiąże się to ze spędzaniem długich godzin w kuchni i większymi wydatkami.
Oba przekonania są jednak błędne.
Pierwszym krokiem w przejściu na makrobiotykę jest skompletowanie produktów, które stanowią ważny składnik codziennej diety, a które dostępne są tylko w sklepach ze zdrową żywnością, np. sosy sojowe tamari i shoyu, pasta sojowa miso, fasola adzuki lub wodorosty. Chciałabym jednak zaznaczyć, że można gotować makrobiotycznie nawet, jeśli tymczasowo nie mamy dostępu do tych „specjalistycznych” produktów. Jedną z zalet makrobiotyki jest to, że pyszny posiłek można przygotować właściwie z czegokolwiek, co akurat mamy pod ręką (np. pilaw ryżowy, warzywa nituke, pasta z soczewicy, kotlety z prosa itp.).
Ważne jest tylko, żeby były to pełnowartościowe produkty, a zaliczamy do nich żywność nierafinowaną (nie stosujemy cukru, białego ryżu, białego makaronu ani białej mąki) i wszystko to, co można przechowywać bez utraty energii i wartości odżywczych, czyli pełne ziarna, kasze, fasole oraz sezonowe i lokalnie uprawiane świeże warzywa i owoce (zobacz wpis: zboża głównym pokarmem makrobiotyka oraz co jedzą makrobiotycy).
Dla osób, które niechętnie gotują, zachętą może być fakt, że kuchnia makrobiotyczna jest bardzo prosta – wystarczy dosłownie wymieszać ze sobą 2-3 składniki, aby uzyskać bardzo smaczne i zdrowe danie (np. sam pełnoziarnisty ryż może stać się wyśmienitym daniem, gdy posypiemy go gomasio), po którym będziemy czuli przypływ energii zamiast powszechnie odczuwanego odpływu:). Zachęcam do przejrzenia przepisów, aby przekonać się, że nie trzeba rozwijać jakichś specjalnych umiejętności kulinarnych, żeby przygotować coś naprawdę dobrego. Naturalnym następstwem studiowania i stosowania makrobiotyki jest intuicja i kreatywność w kuchni.
Makrobiotyka wymaga zaangażowania w planowanie posiłków, od którego zdążyliśmy odwyknąć, od kiedy dostępne stały się różnorakie półprodukty (mrożonki, konserwy, żywność pasteryzowana, o daniach typu instant nie wspominając). Jeśli tego typu żywność biostatyczna lub biobójcza (klasyfikacja według książki „Energia życia, energia pożywienia” Bożeny Żak-Cyran) przeważa w diecie, to z pewnością nasze życie nie będzie ani wolne od chorób, ani długie, bo to gwarantuje tylko dieta oparta na żywności biotwórczej i bioaktywnej.
Posiłki dobrze jest planować z wyprzedzeniem (w moim domu każdego wieczoru decydujemy jak będzie wyglądało nasze menu na dzień następny) nie dlatego, że nie będziemy mieli ich z czego ugotować lecz z tego powodu, że większość stosowanych w makrobiotyce pokarmów wymaga jakiegoś wstępnego przygotowania, np. ziarna zbóż i rośliny strączkowe namaczamy na noc. Niektóre potrawy wymagają długiego czasu gotowania, jak np. ziarna owsa (2-3 godziny) lub congee (4-6 godzin). Nie powinno to jednak stanowić problemu, gdyż potrawy te nie wymagają „doglądania” i w czasie ich gotowania możemy się poświęcić innym zajęciom.
Co do kosztów, to tylko pozornie są one wyższe niż przy stosowaniu tradycyjnej diety. Gdy zrezygnuje się z codziennie kupowanych produktów, które do tanich nie należą takich jak mięso, jogurty, sery, pomidory i ogórki szklarniowe kupowane w zimie, owoce cytrusowe, itd. (po prostu przyzwyczailiśmy się do ich cen), to okaże się, że stosowanie makrobiotyki wcale nie jest kosztowne. Pomyślmy też, ile pieniędzy wydajemy na słodycze, alkohol i używki takie jak kawa czy papierosy, które niszczą nasze zdrowie, a trzeba dodać, że ich spożywanie odbija się nie tylko na ciele, ale i na umyśle. Z żywnością jest podobnie jak z ubraniami – jeśli chcemy kupić produkt bardziej wartościowy, musimy wydać więcej.  
Włączenie elementów makrobiotyki do codziennej diety wzbogaci ją i z pewnością będzie korzystne dla naszego organizmu, ale tylko całkowita zmiana dotychczasowego stylu odżywiania i życia na makrobiotyczny gwarantuje wzmocnienie zdrowia i przywrócenie sił witalnych. Nową dietę należy wprowadzać stopniowo, gdyż przyzwyczajeń kształtowanych w ciągu całego życia nie da się zmienić z dnia na dzień.
Na koniec przytoczę zdanie z książki „Miłość, medycyna i cuda” B. Siegla:
„To w jaki sposób się odżywiamy, ile czasu poświęcamy na sen, ruch, relaks, czy palimy papierosy, czy pijemy alkohol świadczy o tym, jak dbamy o życie”.
Wszystkich tych, którzy kochają życie i chcą je przeżyć w zdrowiu i zachować jak najdłużej, zachęcam więc do korzystania z makrobiotyki. Nawet stopniowe i pozornie nieznaczne zmiany w sposobie odżywiania (np. spożywanie pełnoziarnistego ryżu zamiast białego, podobnie z mąką i makaronami) będą miały dla naszego organizmu ogromne znaczenie. Pamiętajmy też, że ciało odwdzięczy się nam za wszystko dobre, co dla niego robimy.

4 komentarze:

  1. Gdzie zaopatruje się Pani w produkty makrobiotyczne? Może Pani polecić jakieś sklepy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko kupuję przez internet, bo mam to szczęście, że w sąsiednim miasteczku (Puszczykowo pod Poznaniem) działa świetnie zaopatrzony sklep ze zdrową żywnością. Wcześniej byłam "skazana" na zakupy w Poznaniu (mogę polecić sklep Vita Natura na ul. Zeylanda), ale zawsze był problem z dojazdem, bo to ścisłe centrum, o parkowaniu nie wspominając. Jak wspomniałam rzadko kupuję w internecie, ale chyba zacznę, bo mąż znalazł sklep, który sprzedaje hurtowo i ceny są ZNACZNIE niższe (nawet o 50%). Mogę podać ich stronę www, gdyby była taka potrzeba. Warzywa, owoce, kasze i fasole kupuję najczęściej w Wiem co jem, które działa na terenie Poznania i okolicznych gmin. Dostarczają żywność prosto od rolników i jakość jest faktycznie lepsza, w porównaniu z produktami z supermarketu.

      Usuń
    2. Proszę o nazwę sklepu z Puszczykowa.

      Usuń
    3. " Jak wspomniałam rzadko kupuję w internecie, ale chyba zacznę, bo mąż znalazł sklep, który sprzedaje hurtowo i ceny są ZNACZNIE niższe (nawet o 50%). Mogę podać ich stronę www, gdyby była taka potrzeba. "

      Mogę prosić o podanie strony www?

      Usuń