Tę propozycję powinnam była opublikować przed Świętami, gdyż danie znakomicie nadaje się na wigilijny stół.
Oprócz kaszy i grzybów do przygotowania pilawu będziemy potrzebowali włoszczyznę i kapustę włoską. Grzyby przygotowujemy tradycyjnie: dusimy do miękkości z cebulą, podlewamy od czasu do czasu wodą, w której się moczyły. Warzywa kroimy w paski. Rozgrzewamy piekarnik do temp. 200 stopni. W naczyniu żaroodpornym kładziemy warstwami pęczak, grzyby i warzywa, po czym zalewamy je gorącą wodą i wodą od namaczania grzybów - proporcja wody do reszty składników wynosi 2:1. Pieczemy pod przykryciem niecałą godzinę - pilaw jest gotowy wtedy, gdy odparuje z niego woda.
Podajemy z gomasio.
Jęczmień nie jest wprawdzie najodpowiedniejszym zbożem na zimę, bo ma chłodną naturę termiczną, ale pełnoziarnisty pęczak jęczmienny po ugotowaniu bądź upieczeniu staje się lekko ogrzewający (można tę właściwość wzmocnić poprzez prażenie, co dodatkowo "uzasadowi" to najbardziej kwasotwórcze zboże).
Do najcenniejszych właściwości jęczmienia należy: wzmacnianie śledziony, trzustki i jelit, regulacja pracy żołądka, budowanie krwi i płynów Jin, działanie nawilżające, korzystny wpływ na pęcherzyk żółciowy i nerwy.
Spożywanie jęczmienia pomaga zmniejszyć guzy, obrzęki i opuchlizny i jest zalecane w przypadku zapalenia spojówek i przy bolesnym lub utrudnionym oddawaniu moczu (łagodzi ból i stany zapalne). Ponadto jęczmień jest bardzo lekkostrawny, wzmacnia słabe trawienie i poprawia apetyt, przez co nadaje się do spożycia w okresie rekonwalescencji po ciężkiej chorobie.
Dlaczego makrobiotyka?
Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz