Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


piątek, 7 stycznia 2011

Gomasio

Dzisiaj podam przepis na przyprawę, która już wielokrotnie pojawiała się w moich przepisach, a mianowicie gomasio, które jest doskonałym zamiennikiem soli (posypujemy nim potrawy przed podaniem, nie używamy go do gotowania).
Do przygotowania będziemy potrzebowali 6 łyżek nasion siemienia lnianego, tyle samo nieoczyszczonych nasion sezamu oraz łyżkę dobrej (tj. o wysokiej zawartości minerałów) soli.
Najpierw prażymy przez 15 minut nasiona, od czasu do czasu mieszając - patelnia ma być tylko lekko rozgrzana (test temperatury: po dotknięciu dłonią nasiona nie mogą parzyć), nasiona nie mogą skakać i pękać. Prażenie ma na celu zwiększenie strawności nasion i lepsze przyswojenie zawartych w nich składników odżywczych. Prażenie sprawi również, że oleje zawarte w nasionach nie będą się tak szybko psuły (spożywanie zjełczałych nasion i orzechów jest bardzo szkodliwe) oraz nada przyprawie właściwości rozgrzewające.

Gdy uporamy się z nasionami, zwiększamy płomień i prażymy przez kilka minut sól.
Następnie składniki ucieramy w makutrze albo moździerzu, kto nie ma może wykorzystać blender ze specjalnym pojemnikiem do mielenia nasion (ale metalowe noże i bardzo szybkie obroty powodują przerywanie łańcuchów między cząsteczkami pokarmów, przez co stają się one mniej wartościowe).
Przyprawę przygotowujemy na bieżąco, gdyż zmielone lub utarte nasiona nie powinny być przechowywane dłużej niż dzień lub dwa (trzymamy je w szklanym słoiczku w ciemnym i chłodnym miejscu).

1 komentarz:

  1. Uzupełnienie (na podstawie własnych błędów) - przed zmieleniem należy uprażone nasiona dobrze przestudzić, w przeciwnym razie proszek będzie zbyt wilgotny i powstaną grudki.

    OdpowiedzUsuń