Jak zauważają we wstępie do książki „Dieta w walce z rakiem” jej autorzy, R. Believeau i D. Gingras, w naszym kręgu kulturowym jako główną funkcję odżywiania uznaje się dostarczanie energii niezbędnej do życia, a pokarm opisuje się głównie jako źródło kalorii i witamin. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest nadmierne przywiązywanie wagi do spożycia białek i tłuszczów i nadrzędne miejsce, jakie zajmują one w diecie przeciętnego Europejczyka czy Amerykanina.
Jak dowiadujemy się z książki Bożeny Żak-Cyran „Energia życia, energia pożywienia”, jeszcze sto lat temu było zupełnie inaczej. W diecie dominowały pełne ziarna zbóż (oraz produkty z nich wytwarzane) i warzywa (kolejno 40% i 30% dziennego spożycia). Ponadto codziennie jadano rośliny strączkowe (10%) i zupy (5%), natomiast mięso, ryby, jaja, nabiał i owoce stanowiły tylko nieznaczną część (15%) dziennego menu. Spożywano więc głównie pokarmy biotwórcze (ziarna, fasole, kiełki, itp.) oraz bioaktywne (produkty wytwarzane z pełnego ziarna, oleje tłoczone na zimno, itp.).
Dominacja produktów podstawowych w diecie (np. ziarna, fasole, groch) miała tę zaletę, że produkty te można było przechowywać w naturalny sposób nie tracąc nic z ich wartości odżywczych, a przyrządzone z nich posiłki spożywano w większości na bieżąco. Inną cechą tego stylu odżywiania była „lokalność” i sezonowość – zjadano to, co w danym regionie aktualnie rosło i dawało plon. Taka dieta służyła zachowaniu zdrowia, gdyż była energetycznie zrównoważona. Dostarczała ona organizmowi w odpowiednich proporcjach wszystkich niezbędnych składników, pochodzących z właściwych (np. źródłem białka były tak samo rośliny strączkowe, jak mięso czy nabiał) i naturalnych produktów wysokiej jakości. Dieta ta była też bliska makrobiotycznemu stylowi odżywiania, którego celem jest zachowanie równowagi energetycznej będącej warunkiem dobrego zdrowia.
Dominacja produktów podstawowych w diecie (np. ziarna, fasole, groch) miała tę zaletę, że produkty te można było przechowywać w naturalny sposób nie tracąc nic z ich wartości odżywczych, a przyrządzone z nich posiłki spożywano w większości na bieżąco. Inną cechą tego stylu odżywiania była „lokalność” i sezonowość – zjadano to, co w danym regionie aktualnie rosło i dawało plon. Taka dieta służyła zachowaniu zdrowia, gdyż była energetycznie zrównoważona. Dostarczała ona organizmowi w odpowiednich proporcjach wszystkich niezbędnych składników, pochodzących z właściwych (np. źródłem białka były tak samo rośliny strączkowe, jak mięso czy nabiał) i naturalnych produktów wysokiej jakości. Dieta ta była też bliska makrobiotycznemu stylowi odżywiania, którego celem jest zachowanie równowagi energetycznej będącej warunkiem dobrego zdrowia.
Schemat ten zaczął się zmieniać na niekorzyść wraz z rozwojem rolnictwa, hodowli, technologii przetwarzania żywności (stosowanie dodatków chemicznych takich jak konserwanty czy barwniki, ale również wzbogacanie żywności syntetycznymi witaminami i minerałami) oraz zacieśnianiem współpracy gospodarczej między krajami i kontynentami (co położyło kres odżywianiu lokalnemu i sezonowemu). Obecnie prawie połowę tego, co spożywa w ciągu dnia przeciętny Europejczyk stanowią tłuszcze i białka (w tym nabiał). Spożycie cukru, słodyczy i produktów z białej mąki kształtuje się w granicach 20%, a warzyw z rodziny psiankowatych, szczególnie pomidorów i ziemniaków, w mniejszym stopniu papryki i bakłażanów (warzywa z tej rodziny w sposób znaczący hamują wchłanianie wapnia i mogą przyczyniać się do powstania różnych schorzeń takich jak np. reumatyzm czy zapalenie stawów) – 15%. Zaledwie jedna dziesiąta dziennego menu składa się z owoców (głównie tropikalnych), soków (przede wszystkim pasteryzowanych) oraz innych warzyw. W diecie tej przeważa pożywienie biostatyczne (oczyszczone ziarna i produkty z nich, oleje rafinowane itp.) i biobójcze (żywność przetwarzana i ulepszana przemysłowo, jak choćby dosładzane jogurty), które zwalnia procesy życiowe i powoduje zastój przepływu energii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz