Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


wtorek, 12 czerwca 2012

Kotlety z pszenicy i warzyw

Jest to drugi przepis na kotlety z pszenicy, tym razem bez tofu i ogórka, za to z młodymi warzywkami.
(Na zdjęciu "w towarzystwie" sałaty z dipem śliwkowym oraz szparagami posypanymi gomasio).
Składniki:
ugotowane ziarno pszenicy
drobno pokrojone cebula, por, marchew, pietruszka
natka pietruszki, świeże zioła (doskonałe są np. tymianek lub bazylia)
łyżka sosu tamari
oliwa lub nierafinowany olej (np. sezamowy, rzepakowy)
Przygotowanie:Ziarna pszenicy płuczemy i zostawiamy namoczone na noc w wodzie z dodatkiem kwasu (np. soku z cytryny, ogórków kiszonych lub odrobiny octu jabłkowego).
Następnego dnia ziarno wypłukujemy i gotujemy ok. 1,5 godziny w wodzie z dodatkiem wodorostu kombu (na szklankę ziarna bierzemy 2,5 szklanki wody). Ugotowane ziarna wyjmujemy durszlakiem, żeby pozbyć się nadmiaru wody.
Warzywa podsmażamy na oliwie na dużym ogniu i krótko tak, aby były chrupiące.
W malakserze lub specjalną końcówką miksera miksujemy pszenicę z tamari i przyprawami oraz jedną częścią warzyw. Drugą część dodajemy do gotowej masy i dokładnie mieszamy.
Masa powinna mieć taką konsystencję, żeby bez problemu można było z niej uformować kotleciki. Gdyby jednak była zbyt luźna, można ją zmieszać z mąką ryżową lub zmielonymi płatkami owsianymi. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli ziarno było gotowane 1-2 dni wcześniej, to będzie bardziej kleiste niż takie, które gotowaliśmy tego samego dnia. (Najczęściej robię tak, że świeżo ugotowane ziarno wykorzystuję do przyrządzenia jakiegoś warzywnego nituke, a następnego dnia są kotlety).
Kotleciki nie wymagają żadnego panierowania, ciasto wykładamy na rozgrzany olej lub oliwę i podsmażamy na złoty kolor, lub alternatywnie - opiekamy w piekarniku.
Smacznego!

6 komentarzy:

  1. Robię je na jutro, tyle że z orkiszu.
    Jaka powinna być proporcja ziaren do warzyw?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 80% ziarna, 20% warzyw,
      orkisz też będzie super!

      Usuń
  2. Wyszła mi jednak wagowo większa proporcja warzyw (przed smażeniem), choć może objętościowo to było 25%.

    Przy okazji chciałam się zapytać o wodorost. Czy należy go wyrzucać, czy można np zmielić razem z ziarnami?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mielę kombu razem z ziarnami. Nie przepadam za smakiem glonów, ale jeżeli był to mały kawałek (powiedzmy 2 cm), to po zmieleniu, doprawieniu i usmażeniu kotletów nie będzie wyczuwalny. A jego wartości odżywcze warto wykorzystać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. polecam jako inspirację http://www.shecooksmacro.com/ oraz http://www.edenfoods.com/recipes/browse.php

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuje Pani Agnieszko za polską wersję przygotowywania przepisów makrobiotycznych ponieważ te zagraniczne są inne

    OdpowiedzUsuń