Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


wtorek, 5 sierpnia 2014

Pasztet zbożowy z ryżu i orkiszu

Zboża stanowią podstawę makrobiotycznego sposobu odżywiania i ich udział w codziennej diecie powinien wynosić 50-60%. Zboża możemy gotować w większej ilości i przechowywać przez kilka dni w lodówce. Spożywamy je nie tylko "solo" posypane gomasio lub doprawione tamari/shoyu, ale na ich bazie możemy także przygotować kremy śniadaniowe, desery, kotlety i pasztety, np. taki jak w przepisie poniżej.


Składniki:
- po 2 szklanki ugotowanego orkiszu i pełnoziarnistego długiego ryżu (jak gotować - zob. tutaj)
- filiżanka orzechów laskowych (wcześniej namoczonych i odsączonych z wody)
- 2 drobno pokrojone cebule i 10 cm kawałek pora
- duża natki pietruszki
- przyprawy: sos tamari lub shoyu, pieprz ziołowy, kurkuma, kozieradka

Sposób przygotowania:
Ugotowane ziarna mielimy. Polecam w tym celu maszynkę do mielenia mięsa - ziarna doskonale łączą się ze sobą i nie trzeba dolewać wody, co zawsze jednak trochę psuje efekt końcowy (ciasto jest rozrzedzone i trzeba dodać mąkę lub płatki owsiane).
Cebulę i pora należy zeszklić na oliwie lub oleju sezamowym. Trzymamy je kilka minut pod przykryciem, po czym dodajemy drobno posiekaną pietruszkę. Następnie zawartość patelni przekładamy do jednej miski ze zmielonymi ziarnami i orzechami, doprawiamy (nie żałujcie przypraw!) i wszystko dokładnie mieszamy do powstania gładkiej masy.
Ciasto przekładamy do wysmarowanej tłuszczem formy (podana ilość mieści się w tradycynej formie do pieczenia babki/chleba). Po wierzchu rozprowadzamy łyżką wodę, co zapobiegnie zbytniemu przypieczeniu.
Formę wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni. Pieczemy (bez termoobiegu) ok. godziny.


Smacznego!

1 komentarz:

  1. Jasny przepis, i powiem tak jest smaczny pod każdym względem.Jednak jak większość pieczeni podaję z dodatkami, które zmieniają jak i dodają smak dania. Polecam ketchup łagodny gomarowski, numer jeden jak dla mnie, z dodatkiem ogórka kwaszonego poezja, a ciągle szukam nowych smaków. Polecam.

    OdpowiedzUsuń