Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


niedziela, 10 czerwca 2012

Fundusze promocji nieszczęścia - czy mięso trzeba reklamować?

Od kiedy wyprowadziłam się z rodzinnego domu nie posiadam telewizora. Za to radia słucham codziennie, choć bardzo selektywnie. Zauważyłam, że tematy kulinarne są dość popularne w różnych stacjach, a chyba szczególnie w Jedynce i Trójce Polskiego Radia. 
Można tam usłyszeć np. kto jakiego karpia i gdzie kupił na Wigilię, jak najlepiej rybę przyrządzić, często też jest mowa o różnych daniach wykwintnych, np. z owoców morza lub najdroższej na świecie wołowiny pochodzącej z okolic Kobe w Japonii (swoją drogą ten wątek też jest wart opisania). No cóż, z wypowiedzi redaktorów i słuchaczy można wysnuć wniosek, że największe przysmaki stanowią pokarmy pochodzenia zwierzęcego, szczególnie zaś mięso.
Biorąc pod uwagę kulinarne upodobania znacznej części ludzi do mięsa zastanawia mnie fakt, że istnieją specjalne fundusze i programy rządowe promujące spożywanie go. Nie miałam o tym pojęcia dopóki nie usłyszałam w radio reklamy finansowanej z Funduszu Promocji Mięsa Wieprzowego, w której była mowa między innymi o wielowiekowej tradycji spożywania wieprzowiny ma w Polsce oraz o jej prozdrowotnych właściwościach (wymieniono wysoką zawartość białka, witaminy B1 i żelaza). Istnieją też fundusze promocji mięsa wołowego, końskiego, owczego, drobiowego... Totalna zgroza! Czy w obliczu coraz powszechniejszych zaleceń lekarzy oraz specjalistów zajmujących się żywieniem jak Paul Pitchford, Bożena Żak-Cyran, Kazimierz Kłodawski czy Magłorzata Desmond, o profilaktycznym znaczeniu znacznego ograniczenia (lub całkowitego zaprzestania) spożycia mięsa i produktów odzwierzęcych na rzecz zwiększenia spożycia pokarmów roślinnych do 5, a nawet 9 porcji dziennie, wydawanie publicznych pieniędzy na tego rodzaju cele jest sensowne? Jestem pewna, że można byłoby lepiej zainwestować te pieniądze...
Mam niestety takie "skrzywienie", że robiąc zakupy spoglądam na to, co inni mają w koszykach. Ludzi naprawdę nie trzeba namawiać do jedzenia mięsa, bo większość z nich kupuje głównie mięso i nabiał i tym właśnie się żywi (faktem jest, że kupowanie warzyw i owoców w hipermarketach jest bezcelowe z uwagi na ich fatalną jakość, ale przecież nie jest do przeszkoda nie do pokonania).
Liczę na to, że dokonująca się obecnie zmiana kursu w środowisku lekarzy i osób zawodowo zajmujących się zdrowiem w kierunku diety roślinnej wpłynie w przyszłości na faktyczne ograniczenie spożywania mięsa i zmiany w świadomości żywieniowej ludzi. Jednak obawiam się, że zanim to nastąpi społeczeństwa wysoko rozwinięte i rozwijające się będą dziesiątkowane przez choroby cywilizacyjne, a miliony zwierząt i środowisko naturalne ucierpią wskutek powszechnego na całym świecie chowu wielkoprzemysłowego.

6 komentarzy:

  1. Jestem zszokowana... fundusze promocji mięsa!
    Jeśli chodzi o telewizję to w każdym programie kulinarnym jest mięso. To podstawowy temat każdej audycji, warzywa są jedynie dodatkiem. Dlatego choć lubię patrzeć jak inni wykazują się maestrią w gotowaniu, nie oglądam programów kulinarnych.
    Ciekawa jestem zapowiadanego na weganizm.blox.pl programu w amerykańskiej telewizj, w którym będą gotować wyłącznie wegańsko. Mam nadzieję, że ktoś to wstawi na youtube ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. wczoraj znów słyszałam tę reklamę funduszu promocji wieprzowiny, tym razem na tok fm, tragedia...
    a potem puścili reklamę gumy do żucia, głównym wątkiem była polędwica, która nie chciała się "odczepić" od zębów
    tyle pieniędzy i ludzkiej energii idzie na marne, wielka szkoda!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie dziś zobaczyłam w gazecie artykuł na temat takiej promocji w Rzeczpospolitej:
    http://4.bp.blogspot.com/-XqNSBps_eGg/T-AjJOgdKII/AAAAAAAAAN4/8eyK7biuFOE/s1600/wydatki+na+promocj%C4%99+chor%C3%B3b.JPG

    OdpowiedzUsuń
  5. przeciez przemysl miesny i cale jego lobby to wielkie pieniadze, ktore stac na reklame po to aby jeszcze zwiekszyc sprzedaz... a kogo obchodzi zdrowie ludzi (vide szczepionki).

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety aby żyć i jeść wegańsko czy też wegetariańsko trzeba mieć sporo funduszy. Jedzenie organiczne naprawdę kosztuje a i wiedza o tym jak je właściwie przygotować też. Kursy makrobiotyki nie są tanie. Dlatego ludzie nie mają świadomości, a jak ją mają to nie mają funduszy i dlatego kupują w marketach i jedzą tradycyjnie. Sama próbowałam przejść na dietę bez mięsa i efektem była anemia. Niestety nie mam wiedzy. Szkoda, że zdrowie tyle kosztuje. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń