Jest to kolejna propozycja pilawu po pilawie z ryżu, amarantusa i pęczaku.
Zaletą pilawu jest bardzo krótki czas przygotowania (kilka - kilkanaście minut), jednak trzeba zarezerwować sobie trochę czasu na jego pieczenie (w zależności od rodzaju ziarna: od 20 minut do godziny).
Mimo że pilaw jest potrawą przygotowywaną w piekarniku, można go spożywać także wiosną, gdy ciągle jeszcze zdarzają się chłodniejsze dni.
Składniki:
- szklanka niepalonej kaszy gryczanej
- pół szklanki ziarna amarantusa
- pół filiżanki wodorostów arame
- 2 szklanki dowolnych warzyw (wybierając można zdać się na intuicję); ja w tym konkretnym przepisie wykorzystałam brokuł, marchew, korzeń pietruszki, por i cebulę.
Zanim przystąpimy do przygotowania warzyw, namaczamy wodorosty arame na kilkanaście minut w zimnej wodzie.
Warzywa płuczemy, różyczki brokuła (lub kalafiora) przekrawamy na pół, warzywa korzeniowe (jak marchew czy pietruszka) kroimy w cienkie słupki. Cebulę i por szatkujemy na talarki i podsmażamy krótko na oliwie, na koniec podlewamy tamari i dusimy przez 2-3 minuty.
Przygotowujemy naczynie żaroodporne: papierowym ręcznikiem rozprowadzamy po jego ściankach oliwę. Na dno naczynia wsypujemy warstwę kaszy gryczanej i amarantusu, następnie układamy warstwę warzyw i na wierzch ponownie wsypujemy zboża. Na sam koniec wkładamy odsączone z wody wodorosty. Do naczynia wlewamy wrzący wywar warzywny i wodę, w której moczyły się arame (ma ona prawie te same cenne właściwości odżywcze co wodorosty).
Jeśli akurat nie dysponujemy wywarem od gotowania warzyw, możemy przygotować go z ekologicznej kostki bulionowej (oczywiście wegańskiej, można takie kupić w sklepach ze zdrową żywnością), albo specjalnej mieszanki przypraw (typu vegeta, ale bez żadnych polepszaczy smaku).
Proporcja zbóż do wody powinna wynosić 1:2,5 (z uwagi na to, że nie będziemy gotować, a piec).
Pilaw wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do temp. 220 stopni i pieczemy pod przykryciem ok. 30 minut od momentu zagotowania.
Dlaczego makrobiotyka?
Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz