Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


sobota, 23 kwietnia 2011

Kotlety z fasoli białej i adzuki

Tradycyjne, można by powiedzieć, kotlety makrobiotyczne o minimalnej ilości składników: podstawowym składnikiem jest fasola, a dodatkowym ryż.
Szklankę białej drobnej fasoli i pół szklanki fasolki adzuki namaczamy na noc. Przed rozpoczęciem gotowania fasolę płuczemy, wlewamy do garnka zimną wodę, dodajemy kawałek wodorostu kombu i zagotowujemy.
Fasolę wrzucamy do wrzątku i gotujemy na wolnym ogniu ok.1,5 godz. 
Ugotowaną fasolę odcedzamy i mielimy mikserem lub malakserem na jednolitą masę razem z przyprawami: po pół łyżeczki kminku i kolendry, wyciśniętym 1-centymetrowym kawałkiem świeżego imbiru oraz 2 łyżkami sosu tamari.

Masę mieszamy w misce ze szklanką ugotowanego pełnoziarnistego ryżu i szklanką zmielonych płatków owsianych. Odstawiamy na kilka minut, żeby płatki zdążyły wchłonąć nadmiar wilgoci i żeby ciasto uzyskało odpowiednią konsystencję (tzn. aby można było bez problemu uformować kotlety i żeby się one nie rozpadały).
Dłońmi formujemy kotlety, obtaczamy w mące ryżowej i smażymy na dobrym oleju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz