Jak co wieczór planuję jutrzejszy jadłospis. W tym tygodniu na śniadanie jadaliśmy albo głównie kremy ze zbóż i owsiankę, więc czas na zmianę i jutro zrobimy makrobiotyczne naleśniki - bez mleka i jajek.
Ciasto przygotowujemy z mąki gryczanej (może być też kukurydziana, albo żytnia razowa z domieszką jednej albo drugiej) i letniej przegotowanej wody, proporcje najlepiej ustalić samemu.
Do przesianej mąki dolewamy powoli wody i mieszamy, ciasto powinno mieć konsystencję śmietany, nie może być zbyt gęste. Gotowe ciasto odstawiamy na 2 godziny - tyle czasu potrzeba aby ciasto dobrze się "związało". Wylewamy ciasto nabierką na rozgrzaną patelnię, lepiej aby naleśniki były małe, łatwiej je będzie przewrócić. Podajemy z musem (przepis można znaleźć pod zakładką Qulinaria - desery), polane słodem jęczmiennym, posypane cynamonem albo w wersji nie na słodko - z warzywami nituke.
Oczywiście naleśniki będą równie dobrze smakowały na obiad, kolację czy też jako deser.
Dlaczego makrobiotyka?
Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz