Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


wtorek, 7 lutego 2012

Deser czekoladowy z prosa

Proso, które w kuchni wykorzystujemy pod postacią kaszy jaglanej, to bardzo "wdzięczne" zboże. Można z niego zrobić właściwie wszystko, od kotletów, przez pasztety, kremy i różnego rodzaju dania jednogarnkowe aż po desery i ciasta.
Moje łaknienie słodyczy wzrasta chyba wraz ze spadkiem temperatury, bo w ostatnich dniach/tygodniach mogłabym zjadać tabliczkę czekolady (gorzkiej, of course) dziennie...
Ale wiadomo, nadmiar cukru i smaku słodkiego w ogóle szkodzi, trzeba więc jakoś sobie radzić.
Deser, który proponuję, zaspokoi nawet największego łasucha, a przy tym jest po prostu zdrowy.

Składniki (na 3-4 porcje):
- 2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
- mus gruszkowy
- garść namoczonych rodzynek
- pół tabliczki gorzkiej czekolady (min. 70% masy kakaowej)
- kilka łyżek mleka sojowego (niesłodzonego) lub mleka zbożowego
- ew. posiekane, uprażone na suchej patelni orzechy lub migdały
Kaszę gotujemy w 2,5 większej ilości wody.
Dwie duże gruszki obieramy, kroimy na plastry i wrzucamy do rozgrzanego rondelka, dodajemy odrobinę wody i dusimy pod przykryciem kilkanaście minut na małym ogniu.
Rodzynki zalewamy wrzątkiem, a bezpośrednio przed dodaniem do deseru, odsączamy z wody.
Kaszę i mus miksujemy na gładką masę dolewając nieco mleka sojowego/zbożowego, aby uzyskać konsystencję gęstego budyniu.
Na dno małego rondelka wlewamy odrobinę mleka, a następnie wrzucamy kawałki czekolady. Gdy zacznie się one topić energicznie mieszamy dolewając nieco mleka, aby czekolada była płynna (ale nadal gęsta).
Kaszę wykładamy do pucharków porcjami, a każdą porcję polewamy czekoladą i posypujemy rodzynkami lub/i orzechami.
Smacznego!

5 komentarzy:

  1. jako łasuch z przyjemnością zjadłabym taki deser zdrowy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne połączenie czekolady z ziarnami. Jednak dla osób uczulonych niestety taki deser będzie bezwartościowy. Czasami warto zajrzeć do sprawdzonych porad https://wkuchnizwedlem.wedel.pl i wykonać deser z czekolady, który będzie mógł każdy zjeść.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie świetny wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń