Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


czwartek, 13 października 2011

Jak skutecznie zmienić styl odżywiania i życia, czyli o pracy z umysłem (dla początkujących makrobiotyków, wegetarian i wegan oraz osósb, które nadaremnie odchudzają się)


Kilkusetletnie dęby rogalińskie
Książkę Ewy Foley „Zakochaj się w życiu” dostałam trzy lata temu od mojej mamy, która dzięki niej znalazła sposób na poradzenie sobie z trapiącym ją wówczas poważnym problemem. Było to w okresie, kiedy w moim życiu panował chaos (rok później zostałam zdiagnozowana), ale ja nie miałam zamiaru niczego zmieniać. Nie czułam się najlepiej (ani psychicznie, ani fizycznie), ale uważałam, że tak musi być. Moim życiem kierowały negatywne myśli, przekonania i nawyki i nie zdawałam sobie sprawy z tego, że „wystarczy” je zmienić i wypracować nowe, aby życie nabrało barw i smaku. W tym miała mi pomóc owa książka i z taką intencją została mi ona podarowana. Jednak mój racjonalny, „naukowy” umysł stwierdził, że powtarzanie sobie czegoś (afirmacje) albo wyobrażanie sobie swojego celu (wizualizacje) nie mogą mieć żadnej mocy sprawczej. Byłam przekonana, że tego rodzaju metody nie mają oparcia w nauce, choć wcale tego nie sprawdziłam. Tak więc książka przeleżała na półce dokładnie trzy lata. Przypomniałam sobie o niej kilka dni temu, gdy nadszedł kolejny kryzysowy moment (I’ve lost control again...) i szukałam czegoś, co mi pomoże go przezwyciężyć. Sięgnęłam po książkę zaciekawiona tym, jak teraz będę odbierać zawarte w niej treści. Przejrzałam wybrane rozdziały i stwierdziłam, że pani Foley wyznaje tę samą filozofię, co ja, a mianowicie, że to ja odpowiadam za swoje szczęście, że szczęścia nie należy szukać poza sobą, na zewnątrz (np. warunkować go znalezieniem partnera, lepszej pracy, zmianą miejsca zamieszkania) ale w sobie, i że refleksja nad sobą i światem jest nieodłącznym elementem każdego dnia. Dlatego polecam tę książkę wszystkim poszukującym szczęścia i wyznającym podobną filozofię, ale też tym wszystkim, którzy są nieszczęśliwi i wciąż czekają aż zjawi się ktoś lub wydarzy się coś, co cudownie zmieni ich los. Na pewno na lekturze „Zakochaj się w życiu” skorzystają też ci, którzy mają otwarte serca i umysły, a ich celem jest dążenie do harmonii, zdrowia i piękna. W tej wspaniałej książce każdy z nas znajdzie wiedzę na temat tego, jak zmieniać siebie, aby takie (i inne) cele osiągnąć.
Jednym z życiowych celów, tak jak to miało miejsce w moim przypadku, może stać się zmiana sposobu odżywiania i związana z tym zmiana stylu życia. Od razu zaznaczam, że omówione poniżej techniki można stosować z powodzeniem w odniesieniu do każdego innego aspektu naszego życia (znalezienie partnera, przezwyciężenie jakichś lęków lub urazy do kogoś, motywowanie się do działania, np. trening do maratonu, itd.).
Każdy z nas na pewno nie raz doświadczył porażki w osiągnięciu jakiegoś celu. Coś zostało postanowione, wiadomo było, że nie będzie łatwo, ale bardzo nam na tym zależało. I choć nasz racjonalny i logiczny umysł, biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, przystał na decyzję o dążeniu do tego celu, to jednak coś nam przeszkodziło i nie udało się. Podjęliśmy decyzję o przejściu na makrobiotykę i/lub weganizm, uważamy że taka postawa jest wyrazem szacunku dla istot żywych, dbania o zdrowie i troski o świat (-> poziom umysłu racjonalnego, logicznego), ale mimo to, czasem zdarzają nam się odstępstwa i zjadamy „siłą przyzwyczajenia” coś, czego tak naprawdę NIE CHCEMY. Dlaczego?
Dzieje się tak dlatego, że tracimy kontrolę nad naszym umysłem. Z tego samego powodu ludzie zdradzają, choć mają udane małżeństwa, obżerają się, choć źle się potem czują i zadręczają się na milion różnych sposobów, gdy są z siebie niezadowoleni lub uważają, że na nic dobrego nie zasługują itd., długo można by wymieniać. Brak samokontroli umysłu to powód, dla którego nie dotrzymujemy danych sobie obietnic.
Jak pisze autorka „Zakochaj się w życiu” Freud był pierwszym uczonym, który zaobserwował, że terapia oparta na rozmowie i ogólnie na słowie (czyli analizujemy coś, rozmawiamy o tym, wyciągamy wnioski i postanawiamy, co robić dalej) często nie przynosi pożądanych efektów. Kwestią tą zainteresował się uczeń Freuda, Wilhelm Reich. Doszedł on do wniosku, że żadna życiowa zmiana nie jest możliwa bez uwzględnienia związku między umysłem i ciałem ani bez pracy na obu poziomach. Reich ustalił, że ciało przechowuje ustalone wzorce myślowe i postępuje zgodnie z nimi, i właśnie dlatego każda zmiana, która wiąże się z zerwaniem z jakimś nawykiem jest tak trudna. Ewa Foley porównuje nasz umysł do zarośniętej łąki, a myśli do wiodących przez nią ścieżek. Podświadomie wybieramy zawsze wydeptane i dobrze widoczne ścieżki. Gdy chcemy coś w naszym życiu zmienić, to musimy przestać chodzić tymi ścieżkami i zacząć wytyczać nowe, czyli stare wzorce myślowe zastąpić nowymi. Jeśli chcesz zostać makrobiotykiem, ale tak jak ja, uwielbiałeś chodzić na kawę (a w końcu jest tyle fantastycznych miejsc, gdzie można ją wypić:), to po prostu musisz wypracować sobie nowy osąd na temat kawy (1. jest niezdrowa dla żołądka i jelit, 2. jest używką, bo ma działanie pobudzające, 3. kwestie etyczne – większość kawy pochodzi z plantacji zlokalizowanych w krajach Trzeciego Świata i kupując kawę wspierasz wyzysk mieszkających i pracujących tam ludzi, itd.). Niby proste, ale jeśli przez ostatnich 10 lat po zajęciach na uczelni szło się na filiżankę cappuccino, to wcale nie tak łatwo przestać to robić, i to nawet mając silną motywację i równie silne przekonanie. Pomocna w tym wypadku okaże się autohipnoza, która przypomina technikę stosowaną w ramach metody Silvy (polecam kursy, sama ukończyłam, stosuję na co dzień i korzystam z jej „dobrodziejstw”). Chodzi o to, by wprowadzić swoje ciało i umysł w stan głębokiego relaksu, znany jako stan alfa, w którym możemy wpływać na naszą podświadomość – zacierać wydeptane nie tam, gdzie trzeba ścieżki, i wytyczać nowe. Skutecznym sposobem na zmianę przekonań tkwiących w podświadomości jest medytacja, podczas której znajdujesz się w stanie alfa i powtarzasz w myślach lub na głos tekst zawierający pozytywne przekonania, które chciałabyś/chciałbyś „zaprogramować” i utrwalić. Tekst można ułożyć samemu, trzeba jednak wiedzieć w jaki sposób, np. nie wolno używać zdań rozpoczynających się od NIE (np. nie chcę, nie mogę, nie umiem, nie jestem w stanie itp.). Alternatywą dla powtarzania jest odsłuchiwanie medytacji z samodzielnie stworzonego lub gotowego nagrania. Medytując wyobrażasz sobie swój cel: ja, na przykład, widzę siebie przechodzącą bez żalu obok cukierni, przygotowującą pyszne makrobiotyczne posiłki, siedzącą w kawiarni i wybierającą z karty herbatę zieloną zamiast kawy, czy nawet biegnącą półmaraton w koszulce „reklamującej” makrobiotykę, itp.
Na podstawie tego, co znalazłam u Ewy Foley ułożyłam sobie następujące afirmacje, które powtarzam medytując:
1. Jem tylko wtedy, gdy jestem głodna.
2. Jem tylko to, co przybliża mnie do celu: doskonałego zdrowia i harmonii.
3. Jem powoli.
4. Skupiam się tylko i wyłącznie na kęsie, który mam właśnie w ustach.
5. Dokładnie przeżuwam każdy kęs.
6. Jem tylko tyle, ile mój organizm potrzebuje.
7. Mój sposób odżywiania jest wyrazem mojej troski o piękno i dobro świata.
8. Wyglądam wspaniale, cieszę się wspaniałym zdrowiem i świetnym samopoczuciem.
9. Bez żalu rezygnuję ze wszystkiego, co nie przyczynia się do mojego promiennego zdrowia, dobrego samopoczucia i świetnej formy.
Medytacja jest bardzo pomocna i skuteczna - jej efekty są natychmiastowe, ale z początku nietrwałe. Praca z przekonaniami tkwiącymi w podświadomości i wypracowanymi w ciągu całego świadomego (czy może dorosłego) życia wymaga czasu i systematyczności. Medytacje takie, jak ta przedstawiona przeze mnie, działają szalenie motywująco (bo widzisz siebie, gdy osiągasz cel, a życie zaczyna zmieniać się w upragnionym przez ciebie kierunku), ale trzeba je wielokrotnie powtarzać, aby zatrzeć stare ścieżki myślowe, wyznaczyć nowe i zacząć nimi konsekwentnie podążać. Podobno zmiana nawyku trwa ok. 21 dni: jeśli w tym czasie konsekwentnie będziesz unikał myślenia, reagowania i postępowania w dawny sposób, a zamiast tego pracował nad sobą, to po tym okresie czasu przestaniesz się męczyć, a nowe wzorce myślenia i zachowania wejdą ci w krew.
W chwilach słabości, nawyk bierze górę, i nogi same niosą mnie na kawę (o której było nieco wyżej), a jakiś wewnętrzny głos wmawia mi, że nic się nie stanie jak raz sobie pozwolę na odstępstwo od zasad, próbuję „ratować się” w sposób polecany przez Ewę Foley. Biorę głęboki wdech i wstrzymuję go odliczając do dziesięciu. Robiąc wydech powtarzam sobie kilkakrotnie w myśli: spokój, relaks, i przywołuję wizualizacje, który towarzyszą mi podczas medytacji. To faktycznie działa, bo dzięki temu jednemu oddechowi, mamy moment na zapanowanie nad naszym umysłem i zmianę decyzji, którą nasza podświadomość już za nas podjęła zgodnie z utartym wzorcem. Aby wzmocnić efekty medytacji stosujmy również afirmacje, np. „słowa mocy”:
Istnieje tylko jedna siła.
Tą siłą jest doskonałe zdrowie, harmonia i piękno.
I ja jestem manifestacją tej siły.
Dlatego osiągam doskonałe zdrowie, harmonię i piękno tu i teraz.
Dla dobra wszystkich.
Zgodnie z wolną wolą wszystkich.
I niech tak się stanie.

Jak pisze Ewa Foley „twoje ciało jest odzwierciedleniem stanu twojego umysłu”. Makrobiotyka, poza wszystkimi aspektami, o których wspomniałam, ma również ogromny wpływ na nasze ciało, które podobnie jak umysł, będzie stawało się coraz bardziej zrównoważone i przez to doskonałe. Warto więc podjąć trud i z pomocą opisanych tutaj technik wytrwać w postanowieniu o prowadzeniu makrobiotycznego stylu życia i odżywiania, aby zagwarantować sobie zdrowie, harmonię i piękno, których manifestacją będzie nasze ciało i stan umysłu.

3 komentarze:

  1. proszę bardzo,
    więcej mądrości we wspomnianej we wpisie książce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I'm now not sure where you're getting your information, however great topic.

    I needs to spend a while learning more or figuring
    out more. Thanks for fantastic information I used to be looking for this information for my mission.

    Here is my web page; DVD Medicine

    OdpowiedzUsuń