Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


wtorek, 27 marca 2012

Wspomnienia i inspiracje z kursu makrobiotyki :)

Tak długiej przerwy w pisaniu na blog jeszcze nie miałam. Od ostatniego wpisu upłynęło półtora miesiąca...
W tym czasie oczywiście kontynuowałam makrobiotykę, a nawet więcej - zgłębiałam ją na kursie prowadzonym przez Bożenę Ryszawską-Grzeszczak z wrocławskiego Ośrodka Edukacji Makrobiotycznej. Kurs odbył się w Akademii Terapii Naturalnych we Wrocławiu i składał się z dwóch części, w trakcie których zaznajomiliśmy się z teorią makrobiotyki, rozważaliśmy czym jest zdrowie i jak je pielęgnować za pomocą diety, uczestniczyliśmy w pokazie gotowania makrobiotycznego i poznaliśmy smak the best food ever (nadmienię, że Bożena uraczyła nas tak wspaniałym jedzeniem i tak pięknie podanym, że nie sposób jej dorównać:)
To, czego się dowiedziałam i to, czego miałam okazję posmakować zainspirowało mnie do zmodyfikowania dotychczasowego sposobu odżywiania. Oprócz nowych potraw, które na stały weszły do naszego codziennego menu, zmieniłam skład posiłków i sposób ich podawania. Zamiast jednej potrawy, przygotowuję kilka według "klucza": na talerzu powinny się znaleźć różne kolory i smaki, a składniki posiłku powinny być przyrządzone na różne sposoby (surowe, duszone, smażone itd.). Dodatkowo, zamiast podawać wszystko na stół w osobnych naczyniach, komponuję posiłek bezpośrednio na talerzu. Dzięki tym zmianom, makrobiotyka satysfakcjonuje mnie jeszcze bardziej, w tym sensie, że po posiłku czuję się syta i "kulinarnie zaspokojona", co przedtem wcale nie było regułą (najczęściej musiałam zjeść naprawdę dużo, żeby się nasycić, że nie wspomnę o łaknieniu czegoś słodkiego zaraz po posiłku). Fakt, że jadam bardziej różnorodnie nie oznacza, że spędzam w kuchni więcej czasu. Przygotowanie surówki nie jest zbyt czasochłonne, podobnie jak ugotowanie dodatkowej porcji kaszy. Poza tym, gdy przygotowuje się więcej różnych pokarmów, można je częściowo wykorzystać do kolejnych posiłków (np. kasza może być jednego dnia podana "na sypko", a drugiego w formie kotlecików).
A oto kilka posiłków zainspirowanych kursem, które dedykuję Bożenie:)


- kotlet z żyta z warzywami
- pęczak gotowany z podsmażoną cebulką, papryką i porem
nishime z marchwi, białej rzepy i cebuli
- surówka z czerwonej kapusty
- sushi z kapusty włoskiej z marchwią, kapustą kiszoną i sosem orzechowo-musztardowym





- pieczone kotleciki z pszenicy
- brukselka gotowana na parze, podana z olejem lnianym i gomasio
- nishime z marchwi, selera i czerwonej cebuli
- smażone liście cykorii w cieście z mąki cieciorkowej





- kotlety z pszenicy z porem, cebulką i tamari
- nituke z kapusty włoskiej i marchwi
- gotowane tarte buraczki
- sałatka z ciecierzycy z czarnymi oliwkami, suszonymi pomidorami i bazylią 
- kiszony ogórek 



- placki z brokuła z sosem orzechowo-musztardowym
- nishime z marchwi, białej rzepy i czerwonej cebuli
- kapusta kiszona z marchewką
- ryż z sosem pomidorowo-paprykowym 








- liście kapusty pekińskiej gotowane na parze z sosem orzechowo-musztardowym
- frytki ze słodkich ziemniaków (smażone krótko na oleju)
- kotleciki z prosa z tofu i wiórkami kokosowymi 








- pęczak  gotowany z podsmażoną cebulką, porem i suszoną włoszczyzną
- kapusta włoska gotowana na parze podana z sosem orzechowo-musztardowym i prażonymi pestkami dyni i nasionami słonecznika z dodatkiem tamari
- kotleciki z fasoli adzuki
- surówka z marchwi i selera z rodzynkami, polana sosem cytrynowo-imbirowym z dodatkiem miodu




Przysięgam, że każdy z tych posiłków to był prawdziwy kulinarny odlot!!!

7 komentarzy:

  1. No nareszcie wróciłaś i piszesz. Tak sobie pomyślałam, że to jakieś warsztaty makrobiotyczne oderwały Cię od bloga.

    Czy makrobiotyka w wydaniu Pani Bożeny bardzo się różni od tej Pana Kazimierza Kłodawskiego?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zasadnicza różnica polega na tym, że Bożena nie jest weganką, więc w jej kuchni makrobiotycznej sporadycznie pojawiają się jajka, ryby i nabiał.

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej , jakie zestawy smakowite ,aj cudo

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    A czy można poprosić o przepis na sos orzechowo-musztardowy? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sos jest bardzo łatwy w przygotowaniu:
      łyżkę masła z orzechów arachidowych (masło niesłodzone i bez cukru) rozpuszczamy w ciepłej wodzie i dodajemy łyżkę musztardy (najlepiej jakiejś eko), wszystko miksujemy na gładką masę w blenderze, lub po prostu energicznie mieszamy, aż składniki się dokładnie połączą

      Usuń
  5. ja chętnie też zobaczyłabym przepis na sos, ale też gdyby dania na talerzach objawiły tajemnicę jak je zrobić byłabym happy :) wyglądają smakowicie bardzo

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam pytanie jakiego garnka użyc do nishime - bardzo dziękuję za informację

    OdpowiedzUsuń