Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


sobota, 20 sierpnia 2011

Doskonałe wegańskie babeczki z owocami i bez cukru

Czytałam ostatnio "Dietę w walce z rakiem" i przypominałam sobie listę pokarmów o silnym działaniu antyrakowym. Znalazłam na niej między innymi maliny, borówki i gorzką (co najmniej 70%) czekoladę. Są one źródłem związków fitochemicznych, które blokują rozwój raka na różnych etapach, m.in. poprzez działanie antyutleniające (niszczenie wolnych rodników będących kancerogenami), co zapobiega powstawaniu mutacji w kodzie DNA komórki (pierwszy krok w kierunku nowotworzenia), hamowanie angiogenezy i stymulowanie apoptozy (samoistnej śmierci) komórek.
I tak fantazjując na temat malin i czekolady wpadłam na pomysł, jak je połączyć w pyszny deser. Oto przepis na babeczki.
Do przygotowania ciasta potrzebne będą:
- po 1 szklance mąki orkiszowej, gryczanej i ryżowej (wszystkie razowe, można zastosować 2 rodzaje zamiast 3, ale ryżowa musi być)
- pół szklanki drobno pokrojonych i uprażonych na suchej patelni migdałów
- 2 łyżki karobu
- łyżeczka cynamonu
- pół szklanki oleju
- 2/3 szklanki mleka sojowego
- 2 łyżeczki lecytyny sojowej rozpuszczone w 100ml gorącej wody
Najpierw łączymy suche składniki, potem dodajemy olej, mleko i lecytynę i mieszamy łyżką. Następnie ugniatamy ciasto dłońmi aż do uzyskania jednolitej masy.
Ciasto wykładamy na foremek do babeczek i wstawiamy na 15-20 minut do piekarnika nagrzanego do temp. 180 stopni. 
Po wyjęciu z piekarnika i ostygnięciu dekorujemy je czekoladą: tabliczkę czekolady 90%  łamiemy na małe kawałki i rozpuszczamy w rondelku z 2/3 szklanki mleka sojowego. Gdy czekolada będzie płynna, wylewamy ją na babeczki i dekorujemy malinami i borówkami.
Czas przygotowania: ok. 30 minut, ilość porcji: 10 (dla foremek o średnicy 10cm)

2 komentarze:

  1. Babeczki wyglądają znakomicie a przede wszystkim są zdrowe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czym zastapic lecytyne sojową?

    Post został udostepniony na Bezbolesnym Usuwaniu Cukru z Diety na facebboku :)

    OdpowiedzUsuń