Pomimo postępu naukowego i technologicznego jaki dokonał się na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu dekad, życie współczesnego człowieka nie jest wolne od lęku. Jedni panicznie boją się latać samolotami i rezygnują z dalekich podróży, byleby tylko nie przeżywać związanego z lotem stresu, innych strachem napawają niszczące zjawiska przyrody, które bezustannie dają o sobie znać, i co jest też skrupulatnie odnotowywane przez różne media. Gdyby spisać wszystko to, co napawa nas obawą w postaci listy, to byłaby ona długa i wiele punktów, które znalazłyby się na niej, odnosiłoby się również do życia naszych przodków, jak choćby wspomniane kataklizmy przyrodnicze.
To, czego boimy się jest także uwarunkowane poziomem życia i tym, gdzie żyjemy. Inne lęki trapią mieszkańców państw Afryki takich jak Kongo, Liberia, Zimbabwe czy Somalia (klasyfikowanych jako najbiedniejsze kraje świata), a inne mieszkańców Europy lub Stanów Zjednoczonych. Ci pierwsi boją się przede wszystkim głodu i różnych następstw wojny, a ci drudzy utraty pracy, biedy, wypadków samochodowych i może jeszcze ataków terrorystycznych (szczególnie w USA). Mówiąc o lękach, zastanówmy się, co łączy w tym względzie ludzi żyjących w różnych czasach i częściach świata?
Po drugie jest to dysproporcja między rozmiarem obaw a wielkością realnego zagrożenia. Najczęściej ludzie najbardziej boją się tego, co statystycznie zdarza się niezwykle rzadko, np. w związku z wydarzeniami 11.09.2001 r. po dzień dzisiejszy zmorą Amerykanów jest niebezpieczeństwo ataku terrorystycznego, choć w rzeczywistości jest ono tak niskie, że nie da się go oszacować. Inny przykład dotyczy katastrofy lotniczej: prawdopodobieństwo zginięcia w wyniku takiego zdarzenia wynosi 1:3000000 a i tak znajdą się osoby, które za nic w świecie nie zdecydują się wsiąść na pokład samolotu, choć podróż samochodem jest znacznie bardziej ryzykowna (prawdopodobieństwo poniesienia śmierci w wypadku samochodowym wynosi 1:7000).
I w końcu, po trzecie, niezależnie od czasu i miejsca ludzie nie potrafili i nie potrafią wystrzegać się realnych zagrożeń, co wynika z dwóch wymienionych wcześniej powodów. Zaś najpoważniejszym realnym zagrożeniem dla życia ludzkiego pozostaje utrata zdrowia.
Chciałabym ograniczyć moje rozważania na ten temat głównie do raka, choć w dużym stopniu będą one odnosić się również do innych chorób określanych mianem cywilizacyjnych tj. chorób serca, układu krążenia i oddechowego oraz cukrzycy.
Z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że na 56 milionów zgonów w 2008 roku 36 milionów, a więc blisko 2/3 spowodowane było właśnie chorobami cywilizacyjnymi. Jedna czwarta tych zgonów dotyczyła osób, które nie ukończyły 60. roku życia i można w tym przypadku mówić o przedwczesnej śmierci, gdyż średnia długość życia na świecie wg szacunków WHO wynosiła w 2009r. 68 lat. Najwięcej zgonów w wyniku chorób cywilizacyjnych, bo aż 80% notowanych jest w krajach o niskim i średnim PKB (zaznaczę tutaj, że statystyki dotyczące liczby zachorowań przedstawiają się całkiem inaczej, o czym jeszcze wspomnę). Choroby te słusznie nazywane są plagą naszych czasów, gdyż są główną przyczyną zgonów praktycznie na całym świecie z wyjątkiem Afryki (WHO prognozuje, że taki „trend” zacznie tam obowiązywać po 2030r.).
Dane te obrazują rozmiar zagrożenia jakie niosą ze sobą rak, choroby serca, układu krążenia, płuc, astma i cukrzyca. Uświadamiają nam też, że zamiast obawiać się katastrofy lotniczej, wypadku samochodowego lub uderzenia pioruna, powinniśmy raczej zastanowić się nad tym, w jaki sposób najskuteczniej uchronić się przed przedwczesną śmiercią spowodowaną chorobami cywilizacyjnymi.
Tymczasem jak piszą autorzy książki „Dieta w walce z rakiem” Richard Beliveau i Denis Gingras „większość ludzi nie bardzo wierzy w możliwość zapobiegania rakowi: połowa z nich twierdzi, że jest to mało prawdopodobne lub wręcz wykluczone”. To samo dotyczy pozostałych chorób cywilizacyjnych. Takie fatalistyczne podejście ma swoje odbicie w przytoczonych powyżej statystykach zgonów w wyniku tych chorób oraz w szybko rosnącej liczbie zachorowań – zgodnie z prognozami WHO liczba nowych przypadków raka notowanych w skali roku wzrośnie do 2030r. o połowę tj. do 24.1 milionów. Należy również zaznaczyć, że częstość występowania raka jest dwukrotnie wyższa w krajach najbogatszych niż w tych o najniższym PKB i wynosi 400 przypadków zachorowań na 100000 osób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz