Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


sobota, 22 grudnia 2012

Sałatka z bulgurem na bliskowschodnią nutę

Bulgur to kasza bardzo często stosowana w kuchni tureckiej oraz Bliskiego Wschodu (syryjskiej, armeńskiej), a także w kuchni krajów basenu morza Śródziemnego. Najczęściej produkowany jest on z ziaren pszenicy, które poddaje się działaniu pary, a następnie suszy. Bulgur odkryłam stosunkowo niedawno, a to dzięki częstym zakupom w sklepie prowadzonym przez Turków. Bardzo przypadł mi on do gustu - ma delikatny smak z orzechową nutą, szybko się gotuje (ok. 15 minut), ziarna nie lepią się do siebie, kasza jest sypka (podobnie jak kuskus), więc doskonale nadaje się jako składnik sałatek.
Proponowany tutaj przepis jest uniwersalny - doskonały zarówno na lato jak i zimę, gdyż sałatka jest lekka i  orzeźwiająca, ale z uwagi na bulgur daje dużo energii :) Poza tym, nawet zimą nie powinno być problemu z zakupem potrzebnych składników.

Składniki (na 4 porcje):
- filiżanka bulguru
- pomidorki cherry (opakowanie 250 g)
- pół zielonego ogórka
- spora garść kiełków słonecznika
- natka pietruszki (najlepiej karbowanej)
- liście świeżej mięty (można kupić krzaczek w doniczce)
- sok z połówki cytryny
- ząbek czosnku (opcjonalnie)
- oliwa z oliwek lub olej lniany
- przyprawy: pieprz, sól, czubryca*, papryka, kurkuma, kozieradka, bruschetta (mieszanka przypraw)



Przygotowanie:
Bulgur gotujemy ok. 15 minut w 2,5 filiżanki wody. Pod koniec gotowania, gdy ziarna wchłoną prawie całą wodę, dodajemy przyprawy: po pół łyżeczki soli, kurkumy, papryki i kozieradki i odrobinę pieprzu. Gotujemy jeszcze przez 3-4 minuty, aż kasza będzie sucha i sypka.
Pomidorki myjemy i kroimy na ćwiartki.  
Ogórek obieramy ze skóry i również kroimy na średniej wielkości kawałki.
Natkę pietruszki płuczemy i siekamy niezbyt drobno.
Listki mięty płuczemy na sitku, podobnie czynimy z kiełkami słonecznika.
Przygotowujemy sos: wyciskamy sok z połówki cytryny, dodajemy 2 łyżki oliwy lub oleju lnianego, wyciśnięty ząbek czosnku, czubrycę i bruschettę.
Mieszamy kaszę z warzywami, kiełkami, pietruszką i miętą, polewamy sosem i jeszcze raz mieszamy.
 
Smacznego! 

*czubryca to mieszanka przypraw pochodząca z Bułgarii, w jej skład wchodzą odmiana cząbru, papryka, pieprz i sól

1 komentarz: