Dlaczego makrobiotyka?
Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.
Letnia potrawka z ryżu z fasolką szparagową
Upały się skończyły, ale kto wie, może jeszcze wrócą (przynajmniej taką mam nadzieję:). Przedstawiam więc propozycję dania na obiad lub kolację na niezbyt upalny dzień.
Na dno wysokiego rondla wlewamy oliwę i rozgrzewamy ją.
Następnie wrzucamy pokrojone na średniej wielkości kawałki warzywa: pora, marchew, pietruszkę i fasolkę szparagową (ja wzięłam jedną marchew i pietruszkę - korzeń, 5 cm kawałek pora i dwie garście fasolki).
Podsmażamy i dodajemy filiżankę pełnoziarnistego ryżu, wcześniej opłukanego na sitku.
Chwilę trzymamy na ogniu, po czym zalewamy 3 filiżankami wody, troszkę solimy i gotujemy pod przykryciem na małym ogniu przez 45-50 minut.
Na koniec wrzucamy do rondla pół kostki pokrojonego wędzonego tofu (ja kupuję firmy Polsoja).
Przyprawiamy pieprzem, koperkiem, sosem tamari i śmietaną sojową.
Smacznego!
Świetny pomysł na lekki obiad :)
OdpowiedzUsuńJedyne co zmienię w przepisie to zamiast śmietany sojowej użyję własnoręcznie zrobionej śmietany ze słonecznika :)
Pozdrawiam z chłonej anglii :)
Oczywiście z chłodnej anglii miało być ;)
OdpowiedzUsuńA skąd masz przepis na śmietanę ze słonecznika? Możesz go podać, bo chętnie też bym sama zrobiła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z umiarkowanie ciepłych Komornik k. Poznania
Fajny letni obiad :) Przepis wykorzystam w najbliższych dniach. Czy mogę użyc tofu marynowanego Polsoi?
OdpowiedzUsuńTak, może być tofu marynowane, ale smak będzie trochę inny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Użyłam marynowanego, a później zrobiłam z wędzonym polsoi. Wędzone smakowało mi najbardziej, więc zachęcam do spróbowania :)
UsuńPrzepis na śmietanę że słonecznika jest na blogu Matki Weganki ;))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń