Dlaczego makrobiotyka?

Ten blog to dokumentacja rewolucji jaka dokonała się w moim życiu za sprawą makrobiotyki w wersji wegańskiej. Do zainteresowania się nią skłoniła mnie przebyta choroba nowotworowa. Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomysłami na pyszne wegańskie makrobiotyczne posiłki i rozważaniami o zdrowiu i naturalnym stylu życia.
Makrobiotyka to nie tylko "dieta", ale styl życia, sposób myślenia i postępowania. Makrobiotyka, choć niektórym może wydawać się bardzo rygorystyczna (bo przecież trzeba zrezygnować z produktów pochodzenia zwierzęcego i większości tzw. normalnego jedzenia) i trudna do zrealizowania (posiłki przygotowywane są na bieżąco i kilka godzin dziennie trzeba spędzić w kuchni), jest tak naprawdę jedną wielką przygodą. Jedzenie makrobiotyczne jest pyszne, naturalne, energetyczne, służy naszemu zdrowiu, przywraca równowagę i daje jasność umysłu. Kuchnia makrobiotyczna to pole popisu dla osób kreatywnych, które lubią eksperymentować, ale jednocześnie w życiu realizują się w wielu innych dziedzinach. Im dłużej stosujesz makrobiotykę, tym mniej zastanawiasz się co ugotować, jak skomponować posiłki, wystarczy, że interpretujesz sygnały, które wysyła ci twoje ciało i po prostu gotujesz "intuicyjnie". I każdy posiłek staje się prawdziwą ucztą.


piątek, 30 marca 2012

Zupa z boczniaków

Przednówek to generalnie trudny okres dla makrobiotyków, gdyż pole do popisu w kuchni jest bardzo ograniczone przez brak świeżych i różnorodnych warzyw, o owocach nie wspominając.
Boczniaki są jednak dostępne i o tej porze roku, i mogą stanowić fajne urozmaicenie jadłospisu. 
Podobne przepisy można znaleźć w sieci pod nazwą flaczków z boczniaków. Z powodów, których nie muszę chyba wyjaśniać, zamieszczony tutaj przepis nosi nazwę zupy z boczniaków, oczywiście wegańskiej i w moim mniemaniu, nie przypominającej w niczym wspomnianych flaków (brr...). 
Zupa jest pyszna i pożywna - boczniaki znane są ze swoich właściwości antynowotworowych.

Składniki zupy:
- opakowanie boczniaków (500g)
- oliwa
- mała cebula
- mąka gryczana
- warzywa korzeniowe (marchew, seler, pietruszka)
- przyprawy: liść laurowy, ziele angielskie, papryka (słodka i ostra), czarny pieprz, gałka muszkatołowa, majeranek, suszony imbir, tamari



Przygotowanie:
Na oliwie podsmażamy cebulkę i pokrojone w paski boczniaki. Gdy się zarumienią posypujemy je mąką, dokładnie mieszamy. Po chwili przekładamy wszystko z patelni do garnka, dorzucamy drobno pokrojone warzywa korzeniowe, liść laurowy i ziele angielskie i zalewamy wodą. Gotujemy 40 min., a pod koniec dodajemy pozostałe przyprawy. Podajemy posypane natką pietruszki.

Smacznego!

środa, 28 marca 2012

Zupa ryżowo-cytrynowa (ajurwedyjskie inspiracje)

Do moich rąk trafiła ostatnio książka na temat kuchni ajurwedyjskiej. Bardzo lubię indyjskie smaki, ale nie zawsze wiem co z czym łączyć i w jakiej kolejności, więc z uwagą przestudiowałam zaproponowane przepisy i wybrałam kilka do przetestowania. Jednym z nich jest przepis na zupę ryżowo-cytrynową, którą polecam szczególnie na śniadanie. Jest ona odpowiednia dla wszystkich typów konstytucji.

Składniki:
- szklanka ugotowanego na wodzie ryżu pełnoziarnistego
- 1 łyżeczka gorczycy
- 2 goździki
- 1 listek laurowy
- 1/4 łyżeczki kurkumy
- 2-3 łyżki wiórków kokosowych
- skórka starta z 1/2 cytryny
- łyżeczka soku z cytryny
- kawałek pora i marchew (drobno pokrojone)
- bulion lub wywar z włoszczyzny
- oliwa (w wersji oryginalnej masło klarowane)

Przygotowanie:
Rozgrzewamy patelnię, a na niej oliwę. Wrzucamy gorczycę, połamany liść laurowy i goździki i przez moment prażymy, aż ziarna gorczycy zaczną podskakiwać. Następnie dodajemy ryż, wiórki kokosowe, marchew, pora oraz kurkumę. Krótko smażymy, po czym wlewamy sok z cytryny i wrzucamy startą skórkę. Wszystkie składniki podlewamy bulionem/wywarem i mieszamy. Gotujemy 20 minut na małym ogniu.

Smacznego!

(zamieszczony tutaj przepis został zmodyfikowany do wersji wegańskiej)

Weganizm - na zdrowie!

Polecam bardzo ciekawy wywiad z lekarzem medycyny, dr Edytą Biernat - Kałużą, która przez wiele lat leczyła się konwencjonalnie, korzystając wyłącznie z "dobrodziejstw" medycyny na RZS i stwardnienie rozsiane. Dopiero gdy jej stan był naprawdę ciężki i nie rokujący żadnej poprawy, zdecydowała się na post, a potem na radykalną zmianę sposobu odżywiania.
Dziś sama leczy swoich pacjentów dietą roślinną i propaguje naturalne żywienie oparte na zbożach, warzywach, owocach, roślinach strączkowych i nasionach.
Wszystko to, o czym mówi pani doktor jest bardzo ciekawe, a dla osób chorych i cierpiących bardzo krzepiące!
Nie ma rzeczy niemożliwych, a klucz do zdrowia jest tuż pod ręką:)



dieta wegańska - dr n. med. Edyta Biernat - Kałuża from liberation on Vimeo.

wtorek, 27 marca 2012

Wspomnienia i inspiracje z kursu makrobiotyki :)

Tak długiej przerwy w pisaniu na blog jeszcze nie miałam. Od ostatniego wpisu upłynęło półtora miesiąca...
W tym czasie oczywiście kontynuowałam makrobiotykę, a nawet więcej - zgłębiałam ją na kursie prowadzonym przez Bożenę Ryszawską-Grzeszczak z wrocławskiego Ośrodka Edukacji Makrobiotycznej. Kurs odbył się w Akademii Terapii Naturalnych we Wrocławiu i składał się z dwóch części, w trakcie których zaznajomiliśmy się z teorią makrobiotyki, rozważaliśmy czym jest zdrowie i jak je pielęgnować za pomocą diety, uczestniczyliśmy w pokazie gotowania makrobiotycznego i poznaliśmy smak the best food ever (nadmienię, że Bożena uraczyła nas tak wspaniałym jedzeniem i tak pięknie podanym, że nie sposób jej dorównać:)
To, czego się dowiedziałam i to, czego miałam okazję posmakować zainspirowało mnie do zmodyfikowania dotychczasowego sposobu odżywiania. Oprócz nowych potraw, które na stały weszły do naszego codziennego menu, zmieniłam skład posiłków i sposób ich podawania. Zamiast jednej potrawy, przygotowuję kilka według "klucza": na talerzu powinny się znaleźć różne kolory i smaki, a składniki posiłku powinny być przyrządzone na różne sposoby (surowe, duszone, smażone itd.). Dodatkowo, zamiast podawać wszystko na stół w osobnych naczyniach, komponuję posiłek bezpośrednio na talerzu. Dzięki tym zmianom, makrobiotyka satysfakcjonuje mnie jeszcze bardziej, w tym sensie, że po posiłku czuję się syta i "kulinarnie zaspokojona", co przedtem wcale nie było regułą (najczęściej musiałam zjeść naprawdę dużo, żeby się nasycić, że nie wspomnę o łaknieniu czegoś słodkiego zaraz po posiłku). Fakt, że jadam bardziej różnorodnie nie oznacza, że spędzam w kuchni więcej czasu. Przygotowanie surówki nie jest zbyt czasochłonne, podobnie jak ugotowanie dodatkowej porcji kaszy. Poza tym, gdy przygotowuje się więcej różnych pokarmów, można je częściowo wykorzystać do kolejnych posiłków (np. kasza może być jednego dnia podana "na sypko", a drugiego w formie kotlecików).
A oto kilka posiłków zainspirowanych kursem, które dedykuję Bożenie:)


- kotlet z żyta z warzywami
- pęczak gotowany z podsmażoną cebulką, papryką i porem
nishime z marchwi, białej rzepy i cebuli
- surówka z czerwonej kapusty
- sushi z kapusty włoskiej z marchwią, kapustą kiszoną i sosem orzechowo-musztardowym





- pieczone kotleciki z pszenicy
- brukselka gotowana na parze, podana z olejem lnianym i gomasio
- nishime z marchwi, selera i czerwonej cebuli
- smażone liście cykorii w cieście z mąki cieciorkowej





- kotlety z pszenicy z porem, cebulką i tamari
- nituke z kapusty włoskiej i marchwi
- gotowane tarte buraczki
- sałatka z ciecierzycy z czarnymi oliwkami, suszonymi pomidorami i bazylią 
- kiszony ogórek 



- placki z brokuła z sosem orzechowo-musztardowym
- nishime z marchwi, białej rzepy i czerwonej cebuli
- kapusta kiszona z marchewką
- ryż z sosem pomidorowo-paprykowym 








- liście kapusty pekińskiej gotowane na parze z sosem orzechowo-musztardowym
- frytki ze słodkich ziemniaków (smażone krótko na oleju)
- kotleciki z prosa z tofu i wiórkami kokosowymi 








- pęczak  gotowany z podsmażoną cebulką, porem i suszoną włoszczyzną
- kapusta włoska gotowana na parze podana z sosem orzechowo-musztardowym i prażonymi pestkami dyni i nasionami słonecznika z dodatkiem tamari
- kotleciki z fasoli adzuki
- surówka z marchwi i selera z rodzynkami, polana sosem cytrynowo-imbirowym z dodatkiem miodu




Przysięgam, że każdy z tych posiłków to był prawdziwy kulinarny odlot!!!