poniedziałek, 21 listopada 2011
Deser - krem z pszenicy. Na śniadanie lub podwieczorek.
Jak pewnie zauważyli ci, którzy raz po raz odwiedzają tego bloga, w zakładce moje qulinaria działo się ostatnio niewiele. Było to po części spowodowane tym, że zrobiłam sobie wolne od kreatywnego gotowania (tydzień diety zbożowej, o której napiszę przy innej okazji), a po części faktem, że przez kilka dni gotowano dla mnie - wzięłam udział w warsztatach shiatsu i od tej pory, zamiast w kuchni, długie godziny spędzam na praktyce tego niezwykłego pod każdym względem masażu.
No ale w końcu warsztaty mięły, dietę skończyłam i trzeba było wrócić do twórczego gotowania. Na początek krem z ziaren pszenicy z chrupiącymi dodatkami:)
Składniki:
- 3 szklanki ugotowanego ziarna pszenicy (albo owsa, też się super nadaje)
- 1 szklanka startego jabłka
- łyżeczka cynamonu, po 1/4 łyżeczki kardamon i gałki muszkatołowej, ewentualnie imbiru
- szklanka soku jabłkowego, wody lub mleka zbożowego (ryżowego, orkiszowego lub owsianego) - w zależności od tego, jaki chcemy uzyskać smak - bardziej owocowy, neutralny lub mleczny
- garść rodzynek (wcześniej namoczonych we wrzątku, potem odsączonych z wody)
- crunch orzechowo-nasienny: po łyżce migdałów, orzechów (włoskich, laskowych) i nasion (siemię, słonecznik, pestki dyni); orzechy i migdały siekamy nożem i razem z nasionami prażymy na suchej patelni na małym ogniu przez kilka minut
Ziarno miksujemy z mlekiem/sokiem/wodą i jabłkami, dodajemy rodzynki i podgrzewamy. Podajemy w pucharkach posypane orzechami i nasionami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz